Zapewnienie ciągłej ochrony podmorskich kabli i gazociągów jest praktycznie niemożliwe - ocenił w piątek dowódca centrum wywiadu Estońskich Sił Obronnych płk Ants Kiviselg, komentując awarię łączącego Finlandię i Estonię gazociągu Balticconnector.
"Mamy własną listę statków, które są dla nas niebezpieczne i których ruchy monitorujemy. Można więc powiedzieć, że statki pływające po Bałtyku nie pozostają przez nas niezauważone" - zaznaczył Kiviselg.
"Na całym świecie istnieją niezabezpieczone podmorskie kable lub gazociągi. Przecinają one wody międzynarodowe oraz krajowe wyłączne strefy ekonomiczne, dlatego ochrona tej infrastruktury nie jest fizycznie możliwe" – przyznał przedstawiciel estońskich sił zbrojnych.
Kiviselg podkreślił konieczność dokonania przeglądu estońskiego dna morskiego, aby wzmocnić jego monitorowanie.
W niedzielę w nocy doszło do spadku ciśnienia w podmorskim gazociągu Balticconnector, łączącym Finlandię z Estonią. Estońscy ministrowie obrony, spraw zagranicznych i klimatu wskazali, że za uszkodzenie gazociągu odpowiada człowiek.
Również premier Finlandii Petteri Orpo oświadczył, że awaria podmorskiego gazociągu nie jest skutkiem jego normalnego użytkowania i prawdopodobnie została wywołana działaniem sił zewnętrznych.
Śledzący ruchy statków serwis analityczny Marine Traffic zauważył, że w momencie awarii w pobliżu gazociągu przebywał rosyjski statek SVG Flot.
Z Tallina Jakub Bawołek (PAP)
jbw/ adj/
Fot. Depositphotos
Siły USA zatopiły dwie łodzie bojowników Huti
Grecki tankowiec trzykrotnie zaatakowany na Morzu Czerwonym
Zdaniem niemieckich służb Nord Stream wysadził Ukrainiec mieszkający w Polsce. Według polskich władz... wyjechał z kraju
Pierwszy nakaz aresztowania za ataki na Nord Stream
Rosyjska Flota Pacyfiku ćwiczy zwalczanie okrętów podwodnych
Minister obrony Estonii: wyjaśnienia Chin ws. uszkodzenia Balticconnector są wątpliwe