Dron, który w piątek nad ranem uderzył w budynek w Tel Awiwie, został zidentyfikowany przez obronę powietrzną, ale z powodu błędu ludzkiego nie został przechwycony - ogłosiło izraelskie lotnictwo. Do ataku, w którym zginęła jedna osoba, a 10 zostało rannych, przyznali się jemeńscy rebelianci Huti.
Pociski nieznanego pochodzenia spadły w piątek na statek znajdujący się ponad 80 mil morskich (ok. 150 km) na południowy wschód od Adenu w Jemenie – poinformowały brytyjska agencja United Kingdom Maritime Trade Operations (UKMTO) i brytyjska agencja bezpieczeństwa morskiego Ambrey.
Grupa okrętów rosyjskiej Floty Pacyfiku przeszła 17 lipca przez Kanał Sueski, opuszczając tym sam Morze Śródziemne. Wchodząc na Morze Czerwone znalazła się na obszarze, gdzie działają międzynarodowe zespoły sił morskich chroniących żeglugę. To tam zagrożenie dla statków i okrętów stanowią jemeńscy bojownicy Huti. Z racji na ich sympatię do Rosji obecność sił morskich tego państwa budzi kontrowersje z racji na niezwykle newralgiczny charakter akwenu.
Dopiero 14 lipca oficjalnie zakończono usuwanie gruzu i zniszczeń na obszarze kluczowej, ukraińskiej elektrowni wodnej, ostrzelanej rakietami przez siły rosyjskie w marcu tego roku. Zdaniem ukraińskich władz przywrócenie jej pełnej sprawności potrwa w optymistycznym założeniu co najmniej trzy lata.
W lipcu Bułgaria po raz kolejny była gospodarzem wielonarodowych ćwiczeń wojskowych rozgrywanych w basenie Morza Czarnego pk. "Breeze 2024". To jedno z największych tego rodzaju przedsięwzięć sił morskich tego państwa. W tegorocznej edycji uczestniczyło blisko 2500 żołnierzy z 13 krajów sojuszniczych NATO. Polską Marynarkę Wojenną reprezentowali oficerowie z 12. Dywizjonu Trałowców 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, którzy znaleźli się w składzie kierownictwa ćwiczenia.
Jak poinformował rzecznik Marynarki Wojennej Ukrainy Dmytro Pletenczuk, 15 lipca Rosja wycofała z okupowanego Krymu ostatni okręt swojej Floty Czarnomorskiej. Ma to być kolejny dowód na sukces prowadzonych przez ukraińskie siły ataków z użyciem rakiet i dronów. W wyniku tego rosyjskie jednostki miały całkowicie wycofać się z zachodniej części Morza Czarnego.
15 lipca okazał się wyjątkowo trudny dla statków jak i okrętów działających w rejonie Morza Czerwonego. Jemeńscy bojownicy dokonali wielu uderzeń na wybrane statki, jednakże bez większych sukcesów, choć jeden miał zgłosić uszkodzenia. To przypomina, że wciąż istnieje poważne zagrożenie dla żeglugi w tym rejonie.
Rada Unii Europejskiej w poniedziałek przedłużyła do 27 lipca 2025 roku obowiązywanie sankcji nałożonych na Iran za wspieranie rosyjskiej wojny w Ukrainie oraz przekazywanie dronów i amunicji zbrojnym grupom na Bliskim Wschodzie i w regionie Morza Czerwonego.
Wspierani przez Iran jemeńscy bojownicy pozostają agresywni i atakują statki oraz okręty na newralgicznym akwenie, prowadzącym przez Kanał Sueski. Międzynarodowe siły morskie prowadzące działania obronne starają się im przeciwdziałać, pomimo że z powodów politycznych ich możliwości sprowadzają się do akcji obronnych.
Chcąc chronić swoje statki oraz okręty obecne w Noworosyjsku Rosjanie mają nie tylko fortyfikować tamtejszy port morski, ale też stawiać zagrody minowe. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy oraz działający na Krymie ruch oporu ATESZ donoszą, że w rejonie mają działać okręty desantowe, prawdopodobnie wykorzystywane do zrzutów min morskich.
Bruksela zatwierdza pomoc publiczną dla projektów MFW Bałtyk 2 i 3
Vestas ze stratą operacyjną, chociaż popyt na turbiny wciąż rośnie
Siły USA zatopiły dwie łodzie bojowników Huti
Grecki tankowiec trzykrotnie zaatakowany na Morzu Czerwonym
Sukcesy polskich żeglarzy – 12 medali na mistrzostwach świata i Europy
Zdaniem niemieckich służb Nord Stream wysadził Ukrainiec mieszkający w Polsce. Według polskich władz... wyjechał z kraju