Jemeńscy rebelianci Huti wzmacniają swoje pozycje oraz przenoszą broń i personel w oczekiwaniu na atak Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, który miałby być następstwem ciągłych ataków Huti na statki handlowe na Morzu Czerwonym - donosi w czwartek wieczorem portal Times of Israel.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden poinformował w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego, że siły amerykańskie i brytyjskie rozpoczęły atak na cele powiązane z rebeliantami Huti w Jemenie.
Departament Stanu zapowiedział, że podejmie konsultacje z partnerami w regionie, by pociągnąć Iran do odpowiedzialności za zajęcie przez niego tankowca St. Nikolas w Zatoce Omańskiej. Iran poinformował, że zajęcie statku było związane z wcześniejszą konfiskatą irańskiej ropy przez USA w związku z amerykańskimi sankcjami.
Duński gigant żeglugowy Maersk wdraża alternatywne rozwiązanie w związku z problemem przemieszczania statków przez Kanał Panamski. Trwająca od wielu miesięcy susza spowodowała, że jego władze zmniejszają dzienną ilość przepuszczanych jednostek morskich. Aby ograniczyć straty w związku z wydłużeniem transportu oraz tym samym łańcucha dostaw, firma chce korzystać z tras lądowych.
Jasno mówiliśmy, że jeśli ataki Huti przeciwko statkom na Morzu Czerwonym będą kontynuowane, spotkają ich konsekwencje - oświadczył w środę w Bahrajnie szef dyplomacji USA Antony Blinken po największym dotąd ataku jemeńskich rebeliantów. Zarzucił przy tym Iranowi wspomaganie działań szyickiej bojówki.
Coraz więcej krajów wysyła okręty wojenne do ochrony statków handlowych na Morzu Czerwonym. Kroki takie zapowiedziały ostatnio Indie i Sri Lanka. Wahają się Niemcy – tamtejszy rząd jest naciskany przed przemysł.
Wciąż niespokojnie na Morzu Czerwonym. Jemeńscy bojownicy Huti, wspierani przez Iran, otwarcie zadeklarowali wojnę siłom międzynarodowej koalicji. 9 stycznia, około godziny 21:15 czasu miejscowego, przypuścili kolejny atak z użyciem bezzałogowych pojazdów (UAV), przeciwokrętowych pocisków manewrujących oraz przeciwokrętowego pocisku balistycznego. Ich celem były zarówno okręty, jak i statki korzystające z morskiej trasy prowadzącej przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską.
A.P. Møller-Mærsk zaprzeczył doniesieniom jednego z branżowych portali, że podjął negocjacje z bojownikami Huti z Jemenu w celu zapewnienia swoim jednostkom bezpieczeństwa na Morzu Czerwonym.
Sytuacja na Morzu Czerwonym spowodowała, że spedytorzy szukają alternatyw dla transportu morskiego z Azji do Europy. Jak donosi branżowy portal The Loadstar, coraz częściej pojawią się zapytania o szlak kolejowy z Chin przez Rosję.
Interwencja zbrojna przeciwko jemeńskim rebeliantom Huti byłaby bardzo trudną operacją militarną - mówi w rozmowie z PAP dr hab. Łukasz Fyderek, dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ. Huti - którzy twierdzą, że w ten sposób wspierają walkę Palestyńczyków w Strefie Gazy - przeprowadzili na Morzu Czerwonym od połowy listopada ponad 20 ataków na statki handlowe przy użyciu rakiet, pocisków przeciwokrętowych i dronów.
Grecka żegluga i porty na ekologicznym kursie. Żegluga będzie płacić około 420 milionów euro rocznie
160 górników chętnych na szkolenia dające kompetencje w energetyce wiatrowej
MET Group zabezpiecza długoterminowe źródło amerykańskiego LNG od Shell
Naprawa uszkodzonej przez Rosjan Dnieprzańskiej Elektrowni Wodnej ma potrwać trzy lata
Prokuratura wszczęła śledztwo po pożarze magazynu w Nowym Porcie
W Bułgarii zakończyło się międzynarodowe ćwiczenie pk. "Breeze 2024". Brali w nim udział polscy marynarze