41-letnia mieszkanka położonej nad Morzem Czarnym tureckiej prowincji Giresun przez 7,5 godziny walczyła z prądem morskim, nim udało jej się samodzielnie dopłynąć do brzegu - poinformował portal Hurriet Daily News.
Feyza Alya Turan została porwana przez prąd i zniesiona ponad 3 kilometry w głąb morza.
Kiedy nie udało jej się utrzymać przybrzeżnej boi, zaczęła z determinacją płynąć w kierunku widocznej plaży. Bardzo silny prąd wsteczny spychał ją jednak na pełne morze, poinformował turecki dziennik.
Po kilku godzinach na jej pozostawiony na brzegu telefon komórkowy zaczęła wydzwaniać rodzina, zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością kobiety. Telefon odebrali inni plażowicze, a zorientowawszy się w sytuacji, zaalarmowali służby ratownicze.
Jednak nim pomoc została zorganizowana, kobiecie udało się samodzielnie wrócić na brzeg. Była godzina 21, kobieta spędziła w wodzie 7,5 godzin. "Kiedy dotarłem na plażę, czekali na mnie ratownicy medyczni. Zabrali mnie do szpitala, bo po tylu godzinach byłam bardzo wyczerpana" - powiedziała lokalnym mediom Turan.
os/ tebe/
Fot. Depositphotos
Siły USA zatopiły dwie łodzie bojowników Huti
Grecki tankowiec trzykrotnie zaatakowany na Morzu Czerwonym
Zdaniem niemieckich służb Nord Stream wysadził Ukrainiec mieszkający w Polsce. Według polskich władz... wyjechał z kraju
Pierwszy nakaz aresztowania za ataki na Nord Stream
Rosyjska Flota Pacyfiku ćwiczy zwalczanie okrętów podwodnych
Minister obrony Estonii: wyjaśnienia Chin ws. uszkodzenia Balticconnector są wątpliwe