• <

To kolejny cel dla ukraińskich dronów? Fregata Admirał Makarow i trzy inne okręty z Kalibrami są aktywne na Morzu Czarnym

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo To kolejny cel dla ukraińskich dronów? Fregata Admirał Makarow i trzy inne okręty z Kalibrami są aktywne na Morzu Czarnym

Partnerzy portalu

Fot. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej

Jak poinformowały Siły Zbrojne Ukrainy, jeszcze 15 lutego służbę bojową na Morzu Czarnym pełniły cztery okręty Floty Czarnomorskiej. Wśród nich jest nowoczesna fregata proj. 11356M Admirał Makarow (799), stanowiąca potencjalnie największe zagrożenie z nich dla broniącego się państwa. Odbywa się to niedługo po spektakularnym sukcesie, jakim było zatopienie okrętu desantowego Cezar Kunikow.

Mimo unieruchomienia nawet 1/3 bojowego stanu rosyjskich sił morskich na Morzu Czarnym wciąż istnieje zagrożenie dla terytorium Ukrainy i jej infrastruktury morskiej z racji na brak możliwości skutecznego utrzymania kontroli nad własnym akwenem. W związku z tym Kijów stara się zapełnić tę lukę bezzałogowymi pojazdami morskimi, co jednak nie zapewnia decydującej przewagi w domenie morskiej.

Wypowiadający się w ukraińskich mediach rzecznik Sił Morskich Sił Zbrojnych Ukrainy kmdr ppor. (na Ukrainie jego stopień dosłownie tłumaczy się jako "kapitan III stopnia", dop. red). Dmytro Pletenczuk zaznaczył, że aktualnie na Morzu Czarnym działają cztery okręty, w tym szczególnie "osławiony" Admirał Makarow, który strzeże Mostu Krymskiego, strategicznej przeprawy łączącej okupowany przez Rosję Krym z państwem. W dodatku miał w trakcie tej służby wystrzelić cztery pociski manewrujące Kalibr, acz ukraiński oficer nie podał, co było jego celem. 

Wspomniana fregata określana też jako typu Admirał Grigorowicz znajduje się w służbie od 2017 roku. Jej długość to 124,8 metra, a maksymalna wyporność to 4045 ton. Osiąga prędkość do 20 węzłów, a załoga liczy 200 marynarzy. W swoim wyposażeniu posiada radary do obserwacji w określonej, domenie, w tym powietrznej Fregat M2M, nawodnej 3Ts-25 Garpun-B, MR-212/201-1 i Nucleus-2 6000A, ponadto posiada systemy kierowania ogniem JSC 5P-10 Puma FCS i 3R14N-11356 FCS i MR-90 Orekh SAM FCS. Uzbrojenie stanowią armata morska A-190 Arsenal 100 mm, 8-komorowe wyrzutnie UKSK VLS do rakiet przeciwokrętowych i manewrujących Kalibr, Oniks lub Cyrkon, 24-komorowe wyrzutnie 3S90M VLS do rakiet ziemia-powietrze 9M317M, dwa systemy obrony bezpośredniej AK-630, osiem ręcznych, osiem naprowadzanych systemów pocisków ziemia-powietrze Igla-S lub Verba, dwie podwójne wyrzutnie torped kal. 533 mm i wyrzutnię rakiet RBU-6000. Okręt posiada także lądowisko i hangar dla śmigłowca Ka-27. 

Aktualnie Rosja posiada trzy fregaty z tej serii w służbie, wprowadzone w latach 2016-2017. Wszystkie powstały z myślą o działaniu na Morzu Czarnym. Trzy inne okręty z tej serii z racji na problemy finansowe zostały sprzedane do Indii i do 2026 roku mają zasilić tamtejszą marynarkę wojenną.

Choć fregata tego typu odstaje od nowoczesnych jednostek tej klasy z morskich sił Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii czy Włoch, niemniej na Morzu Czarnym stanowi duże zagrożenie z racji na posiadane silne uzbrojenie, a także zdolności operacyjne. W porównaniu z zatopionymi niedawno okrętami, w tym wspomnianym desantowcem Cezar Kunikow oraz małym okrętem rakietowym R-334 Iwanowiec, posiada większe zdolności w zakresie obrony przeciwrakietowej i antydronowej. Na samo zatopienie Iwanowca Ukraina potrzebowała aż dziewięciu nawodnych bezzałogowców, a trzeba brać pod uwagę ograniczone zdolności państwa w zakresie ich zastępowania z racji na zdolności produkcyjne oraz zdanie się na otrzymywanie potrzebnych komponentów zza granicy. Przykładem tego, jak skuteczne przeciwko atakom rakietowym i dronowym są nowoczesne okręty, pozostają działania tychże na Morzu Czarnym i Zatoce Adeńskiej, gdzie wiele z nich notuje dziesiątki zestrzelonych pocisków należących do bojowników Huti. W przypadku próby ataku na fregatę Admirał Makarow ukraińska armia musiałyby użyć zdecydowanie większych sił, licząc też na szczęście, jak choćby niesprawne systemy obronne i błędy załogi, co zaistniało w przypadku krążownika Moskwa, zatopionego w 2022 roku. Stąd więc o ile Ukraina jest w stanie poradzić sobie z mniejszymi okrętami i z sukcesem je uszkadzać a nawet zatapiać, zdecydowanie większym zagrożeniem są rosyjskie jednostki, które standardem wyposażenia, w tym przede wszystkim systemów obronnych i ostrzegawczych, są bliższe tym znanym na Zachodzie.

​Jak zaznaczył również Pletenczuk w wywiadzie dla "Jedyni Nowynyj", zatopiony Cezar Kunikow pełnił funkcję swoistego "statku towarowego" czy wręcz... promu, przewożąc cywilne pojazdy oraz pasażerów. Jednakże w trakcie ataku był załadowany techniką wojskową, zapewniając logistyczne wsparcie dla rosyjskich sił zbrojnych działających na południowym odcinku frontu. Z tego powodu prawdopodobnie zostały zlekceważone środki bezpieczeństwa, które skutkowały skutecznym zatopieniem tego desantowca proj. 775/II, notabene zbudowanego w dawnej Stoczni Gdańskiej w 1986 roku.

Choć zatopienie na przestrzeni kilku tygodni aż dwóch okrętów Floty Czarnomorskiej stanowi ogromny sukces, zabierający istotne zdolności działania Flocie Czarnomorskiej, tak wciąż posiada ona siły zdolne do niszczących ataków z morza. Niedawno pisaliśmy o pierwszym użyciu podczas tej wojny pocisku hipersonicznego Cyrkon, który ma stanowić większe niebezpieczeństwo niż Kalibr. Istnieje możliwość, że ataku mógł dokonać właśnie Admirał Makarow. Z tego powodu Ukraina jest zdana także na czynnik psychologiczny, gdyż z racji na utratę mniejszych jednostek Rosja może zrezygnować z wysyłania większych, nawet lepiej przygotowanych do obrony, aby "nie kusić losu".

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.