Szwedzka Komisja ds. Badania Wypadków (SHK) podała w piątek, że 8 lipca rozpocznie prace przy wraku promu "Estonia". Dochodzenie ma wyjaśnić kwestię dziury w kadłubie, którą jesienią ubiegłego roku pokazali twórcy filmu dokumentalnego.
Statek zatonął w nocy z 27 na 28 września 1994 roku, pochłaniając 852 ofiary. Wśród nich najwięcej było obywateli szwedzkich - 501. Ocalało jedynie 137 osób.
– Naszym zadaniem będzie odpowiedzieć (na pytanie), co się stało ze statkiem. Czy pęknięcia powstały przed czy po zatonięciu? W jaki sposób do nich doszło? Nie będziemy zajmować się kwestią winy lub odpowiedzialności za katastrofę – podkreślił prowadzący dochodzenie Jonas Baeckstrand z SHK.
Według eksperta pierwsze podwodne badania "Estonii" potrwają 10 dni i przeprowadzone zostaną za pomocą skanujących wrak sonarów. Następnie ma powstać obraz 3D statku. Dokładna dokumentacja fotograficzna ma być przeprowadzona wiosną 2022 roku.
Fot. Dziura w kadłubie MS Estonia, fot.: dokument Henrika Evertssona/ Aftonbladet
Szwedzka Komisja ds. Badania Wypadków współpracuje ze swoimi odpowiednikami z Finlandii oraz Estonii. Koszt badań szacowany jest na 50-55 mln koron (4,9-5,3 mln euro).
Aby można było przeprowadzić podwodne analizy, konieczna była zmiana przepisów. W 1995 roku Szwecja, Finlandia i Estonia uchwaliły międzynarodowe prawo zabraniające nurkowań w pobliżu wraku, aby przeciwdziałać jego penetracji. Obecnie grozi za to grzywna oraz do dwóch lat więzienia. Nowelizacja, dopuszczająca działania ekspertów, ma wejść w życie 1 lipca.
Wyemitowany pod koniec września ubiegłego roku przez platformę Discovery film dokumentalny "Estonia – katastrofa na morzu" ujawnił istnienie nieznanej wcześniej dziury w kadłubie statku. Z oficjalnego raportu końcowego z 1997 roku, który opracowali eksperci trzech krajów, wynika, że przyczyną zatonięcia promu było oderwanie się furty dziobowej, w następstwie czego woda przedostała się na pokład samochodowy. W dokumencie nie ma mowy o dziurze w kadłubie. Jedna z przyjętych w filmie hipotez wskazuje, że prom mógł zostać uderzony przez okręt podwodny. Wznowienia badań domagali się bliscy ofiar i osoby, które przeżyły katastrofę. Twórca filmu, Szwed Henrik Evertsson, został oskarżony o "naruszenie mogiły", za jaki uznany jest wrak "Estonii". Sąd w Goeteborgu uznał dokumentalistę za niewinnego, gdyż zdjęcia przeprowadzał z niemieckiego statku, a Niemcy nie podpisały porozumienia o ochronie wraku. Od wyroku odwołał się prokurator, sprawa trafiła do instancji odwoławczej.
Straż Miejska będzie częściej patrolować okolice Portu Gdańsk
Huti nie odpuszczają statkom i okrętom. Kolejne ataki na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej
Trwa operacja ratunkowa statku towarowego Ultra Galaxy w RPA
"Le Monde": Rheinmetall zyskuje historyczne kontrakty w związku z wojną na Ukrainie i naraża się Rosji
Według ukraińskich służb Rosja minuje port w Noworosyjsku
Rosyjski dron oberwał rybą. Kara za zadzieranie z ukraińskimi rybakami