Państwa Unii Europejskiej zgodziły się wnieść wkład w amerykańską operację Prosperity Guardian (Strażnik Dobrobytu), będącej odpowiedzią na serię ataków wspieranych przez Iran jemeńskich bojowników z ruchu Huti na statki przepływające przez cieśninę Bab al-Mandab, łączącą Morze Czerwone z Oceanem Indyjskim - poinformował w środę szef dyplomacji UE Josep Borrell.
"Nieodpowiedzialne działania Huti stanowią zagrożenie dla wolności żeglugi na Morzu Czerwonym" - podkreślił Borrell w serwisie X (dawniej Twitter) po nadzwyczajnym spotkaniu Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa (PSC).
PSC jest instytucją pomocnicza Rady UE w dziedzinie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony UE. W jej skład wchodzą wysocy rangą przedstawiciele państw Unii, zazwyczaj są to ambasadorowie.
Jak podkreśla portal Politico w czwartek, poparcie UE ułatwi niektórym krajom członkowskim podjęcie decyzji o zaangażowaniu się w operację.
Wspólnota prowadzi już misję antypiracką Atalanta u wybrzeży Somalii. Na czele tej operacji stoi Hiszpania. Właśnie ten kraj został wymieniony przez USA jako członek koalicji na Morzu Czerwonym, ale Madryt wyjaśnił później, że nie bierze udziału w misji, która nie ma poparcia ani NATO, ani UE.
Podobne wątpliwości sygnalizowali Niemcy.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz
asc/ mal/
Straż Miejska będzie częściej patrolować okolice Portu Gdańsk
Huti nie odpuszczają statkom i okrętom. Kolejne ataki na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej
Trwa operacja ratunkowa statku towarowego Ultra Galaxy w RPA
"Le Monde": Rheinmetall zyskuje historyczne kontrakty w związku z wojną na Ukrainie i naraża się Rosji
Według ukraińskich służb Rosja minuje port w Noworosyjsku
Rosyjski dron oberwał rybą. Kara za zadzieranie z ukraińskimi rybakami