PMK
Niebezpieczna rozbiórka statków na południowoazjatyckich plażach pochłonęła już życie 19 pracowników w tym roku - doniosła organizacja NGO Shipbreaking Platform.
Według NGO tylko w trzecim kwartale 122 statków zostało rozebranych w tych amatorskich stoczniach. Według raportu tylko w okresie od lipca do września jedenastu pracowników straciło życie, a dwudziestu zostało poważnie rannych podczas niszczenia statków w Bangladeszu i Indiach.
W Bangladeszu siedmiu pracowników zginęło w czterech oddzielnych incydentach. Po jednym z wypadków rząd kraju nałożył trzymiesięczny zakaz importu statków wycofanych z eksploatacji na stocznię i zażądał podjęcia środków bezpieczeństwa.
Według hinduskich mediów w zeszłym kwartale w stoczni Alang zginęło dwóch pracowników. Dwa osobne wypadki miały miejsce w stoczniach, które złożyły wniosek o włączenie do unijnej listy zatwierdzonych zakładów recyklingu statków i są promowane przez przemysł jako „bezpieczne i ekologiczne”.
Według platformy w trzecim kwartale japońscy, amerykańscy i greccy armatorzy sprzedali najwięcej statków do stoczni złomujących w Azji Południowej.
W zeszłym roku przynajmniej 34 pracowników plażowych stoczni straciło życie w czasie rozbiórki statków – donosi organizacja. Do przynajmniej 14 tragedii doszło w hinduskim Alang, do 20 w Bangladeszu i wiadomo o przynajmniej jednej śmierci pracownika w Pakistanie. Najwięcej jednostek w te miejsca wysłali armatorzy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Grecji i Stanów Zjednoczonych.
- Poważne i śmiertelne wypadki zdarzają się często w tym rejonie świata. To przyczyna braku wyszkolenia pracowników oraz słabych środków bezpieczeństwa – tłumaczy Ingvild Jenssen, prezes NGO Shipbreaking Platform. - Co gorsza, nierzadko w takich wypadkach biorą udział dzieci i młodzież, których w ogóle tam nie powinno być, bo to wbrew międzynarodowym i bangladeskim regulacjom. Wciąż zastanawiam się, ile jeszcze żyć trzeba będzie poświęcić, by w końcu rozpocząć rozliczanie władz takich stoczni z podobnych wypadków. I kiedy europejscy armatorzy w końcu przestaną czerpać zyski z tego brudnego biznesu. Jak pokazują statystyki z ostatniego roku, wcale im się z tym nie śpieszy – dodaje.
Domenico Millelire już na wodzie. To ostatni okręt z serii dużych patrolowców budowanych przez Fincantieri
Łódź do wydrukowania? W Dubaju rozpoczęły się pierwsze próby jednostki stworzonej z użyciem drukarki 3D
Paweł Lulewicz kończy kadencję na stanowisku prezesa zarządu PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o.
Hanwha Ocean położyła stępkę pod okręt podwodny dla Korei Południowej. Firma oferuje podobne w ramach programu "Orka"
USA, Finlandia i Kanada zacieśniają współpracę przy budowie lodołamaczy
PGZ i Rohde & Schwarz podpisują kolejną umowę w sprawie wyposażenia dla fregat programu "Miecznik"