Jeszcze przed świętami Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii poinformowało o wysłaniu patrolowca HMS Trent do Ameryki Południowej w związku z napięciami między Gujaną a Wenezuelą. Sprawujący autorytarną władzę Nicolas Maduro oskarżył Londyn, że to "narusza ducha porozumienia", jakie rzekomo miały osiągnąć oba państwa.
Przypomnijmy, że konflikt eskalował na początku grudnia, gdy w Wenezueli odbyło się referendum, w którym naród miał opowiedzieć się nad "przywróceniem" pod kontrolę władz regionu o nazwie Guayana Esequiba. Problem polega na tym, że stanowi on ponad połowę terytorium sąsiedniej Gujany. Działania rządu w Caracas, przypominające rosyjskie roszczenia wobec Ukrainy, grożą stabilnością bezpieczeństwa w Ameryce Południowej. Od 1966 roku, gdy Kooperacyjna Republika Gujany uzyskała niepodległość od Wielkiej Brytanii, do niemal 160 tys. z 214 tys. km2 jej terytorium rości sobie prawa dużo większy i ludniejszy sąsiad, choć spór o ten obszar trwa od początku XX wieku.
Ulokowanie brytyjskiego okrętu w rejonie miało zostać omówione z resortem obrony Gujany. W ten sposób brytyjski rząd chce wspierać swoją byłą kolonię przed zakusami dużo większego i ludniejszego sąsiada.
Obecny spór zaostrzył się wraz z odkryciem bogatych złóż ropy naftowej, leżących w rejonie Oceanu Atlantyckiego, na wodach terytorialnych Grenady. Szacuje się je nawet na 10-11 bln baryłek, co dla władz w Georgetown oznaczałoby ogromny zastrzyk inwestycji i dynamiczny rozwój tego niezbyt ludnego kraju.
Maduro rozkazał rozmieścić przy gujańskiej granicy kontyngent wojskowy, oficjalnie jako element obrony państwa, a prawdopodobnie służąć jako swoisty "pokaz siły". Z racji na znaczną przewagę nad sąsiadem oraz fakt, że sporny obszar jest bardzo słabo zaludniony, faktyczne przejęcie terytorium byłoby w praktyce proste, niemniej spowodowałoby to ogromną eskalację napięć w regionie, a może nawet interwencję wojskową. Zdając sobie sprawę z konsekwencji prezydent Wenezueli zapowiedział, że odzyskanie terytorium po "referendum" ma zostać przeprowadzone do 2030 roku, co w praktyce pozwala mu podgrzewać temat i jednocześnie unikać wywiązania się z zobowiązań.
Inkorporacja terytorium, do którego Wenezuela ma roszczenia od blisko wieku mogłaby zostać wykorzystana nie tylko jako zapewnienie krajowi ogromnego złoża surowców naturalnych, ale też polepszyć notowania reżimu Nicolasa Maduro, który z powodu kryzysu gospodarczego po spadkach cen ropy naftowej i narzuconych sankcji utrzymuje się dzięki rozwiązaniom siłowym oraz propagandzie. Dowódcy wojskowi mieli oświadczyć, że do operacji gotowych jest 5 600 żołnierzy, którzy zostaną rozmieszczeni przy granicy ze spornym obszarem. Ponadto wenezuelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało, że władze zastrzegają gotowość do prowadzenia wszelkich działań, zgodnie z konstytucją i prawem międzynarodowym, w celu obrony swojej integralności morskiej i terytorialnej”.
Straż Miejska będzie częściej patrolować okolice Portu Gdańsk
Huti nie odpuszczają statkom i okrętom. Kolejne ataki na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej
Trwa operacja ratunkowa statku towarowego Ultra Galaxy w RPA
"Le Monde": Rheinmetall zyskuje historyczne kontrakty w związku z wojną na Ukrainie i naraża się Rosji
Według ukraińskich służb Rosja minuje port w Noworosyjsku
Rosyjski dron oberwał rybą. Kara za zadzieranie z ukraińskimi rybakami