Jest potrzebne biuro interwencji w MPiT, które będzie reagowało na trudne sytuacje - mówiła Katarzyna Gierczak-Grupińska z Fundacji Firmy Rodzinne w piątek podczas spotkania w resorcie nt. Konstytucji Biznesu.

"Jestem za tym, by budować filozofię współpracy, dialogu, ponieważ Polska jest wspólnym miejscem dla istnienia nas wszystkich" - powiedziała Gierczak-Grupińska, pytana o zapowiadane w Konstytucji Biznesu ułatwienia dla przedsiębiorców, w tym zmianę relacji przedsiębiorca-administracja w kierunku bardziej przyjaznej i partnerskiej. Dodała, że cieszy się, że "jest wola dialogu".

Gierczak-Grupińska wyraziła nadzieję, że nastawienie urzędników do przedsiębiorców zmieni się. "Mam nadzieję, że to się zdarzy. Jesteśmy do dyspozycji ministerstwa, by pomóc w dialogu, by zrozumieć i jedną, i drugą stronę" - powiedziała.

Zastrzegła zarazem: "Nie bardzo wierzę w słowa, wierzę w działania. Przedsiębiorcy również". Oceniła, że warto wysłuchać każdego przedsiębiorcy, bo to przedsiębiorcy "tworzą gospodarkę".

"Jest potrzebne biuro interwencji, interwencji w MPiT i oddziałach, które będzie reagowało na sytuacje trudne" - powiedziała.

Dodała, że przedsiębiorcy mieli pomysł, by zaprosić urzędników do firm. "I niech przedsiębiorca też wejdzie do urzędu. Ponieważ dopiero wtedy, kiedy się siedzi na innym krześle, kiedy widzi sią tę pracę, jaką wykonuje przedsiębiorca, można zrozumieć, że on nie ma w ogóle wakacji - pracuje w dzień i w nocy" - mówiła.

"Życzę każdemu urzędnikowi, żeby spróbował być przedsiębiorcą" - dodała.

Konstytucja Biznesu, która wchodzi w życie 30 kwietnia, wprowadza m.in. zasadę domniemania uczciwości przedsiębiorcy, zasadę przyjaznej interpretacji przepisów, zasadę "co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone".

"Dla mnie jasną informacją od przedsiębiorców jest to, że chcą, żebyśmy byli traktowani równo. I polskie przedsiębiorstwa, ale również przedsiębiorstwa zagraniczne, które wchodzą do Polski. Ponieważ nierówność jest znacząca" - zaznaczyła. Wskazała na rozgoryczenie polskich przedsiębiorców, którzy często mają siedziby na wsiach, a nie w centrach miast. "Tam nie ma miejsca (...) do rozwoju działalności" - przekonywała.