Jak donoszą media, w czwartek o godzinie 16 na drewnianym statku wycieczkowym podróżującym po Morzu Egejskim doszło do wybuchu pożaru. Na pokładzie znajdowało się 60 pasażerów, w tym polscy turyści. Wszyscy uczestnicy rejsu dostali polecenia założenia kapoków i wyskoczenia do wody.
- Zdążyliśmy przepłynąć przez dwie zatoki i kapitan próbował ustawić statek pod innym kątem względem plaży. Wtedy zaczęliśmy wyczuwać zapach spalonego oleju. Obsługa statku zaczęła gasić pożar gaśnicami, wszyscy zaczęli gromadzić się na przodzie statku. Ludzie zaczęli panikować, wyglądało to bardzo groźnie - relacjonował TVN24 pan Marcin, który wybrał się na Rodos z żoną i dwiema córkami.
Polska turystka opowiedziała o sytuacji, w której kapitan postanowił, żeby wszyscy uczestnicy zgromadzili się na przodzie statku. Następnie załoga rozdała wszystkim kapoki z poleceniem wyskoczenia do wody. Jak relacjonuje, było to bardzo stresujące przeżycie, jednak cała akacja przebiegała sprawnie.
- Obawiam się, że gdyby nie pomoc ze strony Greków, mogło skończyć się to gorzej. Dla wszystkich, zwłaszcza dla dzieci, był to ogromny stres. Gdy wyskakiwały ostatnie osoby, ogień objął już około 2/3 powierzchni statku. Żartów nie było - mówi pan Marcin.
Na morzu na uczestników rejsu czekały już łodzie służb ratunkowych. Pomoc oferowały też prywatne osoby. Łodzie przetransportowały uczestników wycieczki do portów.
Fot. Depositphotos
Straż Miejska będzie częściej patrolować okolice Portu Gdańsk
Huti nie odpuszczają statkom i okrętom. Kolejne ataki na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej
Trwa operacja ratunkowa statku towarowego Ultra Galaxy w RPA
"Le Monde": Rheinmetall zyskuje historyczne kontrakty w związku z wojną na Ukrainie i naraża się Rosji
Według ukraińskich służb Rosja minuje port w Noworosyjsku
Rosyjski dron oberwał rybą. Kara za zadzieranie z ukraińskimi rybakami