Ekipa spółki SMIT specjalizującej się w odzyskiwaniu wraków została oddelegowana by ściągnąć płonący nieopodal Azorów samochodowiec Felicity Ace.
Po tym, jak płynący pod portugalską flagą samochodowiec Felicity Ace stanął w płomieniach i został opuszczony przez załogę, branża samochodowa zawrzała. Na pokładzie jednostki było około 4 tysięcy aut, pośród nich ultradrogie elektryczne modele Porsche, Audi i Bentley. Część mediów podała, że opuszczony statek i jego ładunek zgodnie z prawem morskim będą teraz należeć do tego, kto będzie w stanie je podjąć, ale sprawa nie jest wcale taka prosta, bo zaangażowane w nią są największe międzynarodowe koncerny motoryzacyjne i ich rozżaleni bogaci klienci w Ameryce Północnej. Potencjalny „znalazca” musiałby stawić czoła w sądach rzeszy prawników.
Fot. portugalska straż przybrzeżna
Tymczasem na miejsce oddelegowana została 16-osobowa ekipa spółki SMIT Salvage należącej do holenderskiego giganta Boskalis, która ma pomóc w opanowaniu pożaru. SMIT specjalizuje się także w sprowadzaniu wraków i statków, które uległy awarii. Inna ekipa tej samej firmy poleciała w okolice Grecji, by wspomagać akcję gaszenia pożaru promu Euroferry Olimpia.
Holowniki wysłane z Gibraltaru i Holandii mają dotrzeć na miejsce wypadku do środy. Wypełniony luksusowymi samochodami Felicity Ace po ugaszeniu pożaru zostanie odholowany do jednego z portów europejskich lub na Bahamy. Choć najbliższym portem są Azory, statek jest zbyt duży żeby tam cumować – zablokowałby wejście do portu dla wszystkich innych jednostek.
Fot. portugalska straż przybrzeżna
Tymczasem branża motoryzacyjna, która również zmaga się ze swoimi problemami, załamuje ręce nad stratą sporej ilości luksusowych, nowoczesnych maszyn. Media wskazują, że najpewniej przyczyną pożaru były problemy z litowo-jonowymi bateriami w jednym z aut (nie jest to jednak potwierdzone). Jak wskazał kapitan Jao Mendes Cabecas z portu Hortas na Azorach, który jest zaangażowany w akcję, taka ewentualność sprawia, że do gaszenia płomieni niezbędny był specjalistyczny sprzęt.
– Statek jest w ogniu od jednego końca do drugiego... Wszystko jest w płomieniach od około pięciu metrów nad poziomem wody – powiedział Cabecas cytowany przez Reuters.
Fot. portugalska straż przybrzeżna
Łódź do wydrukowania? W Dubaju rozpoczęły się pierwsze próby jednostki stworzonej z użyciem drukarki 3D
Paweł Lulewicz kończy kadencję na stanowisku prezesa zarządu PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o.
Hanwha Ocean położyła stępkę pod okręt podwodny dla Korei Południowej. Firma oferuje podobne w ramach programu "Orka"
USA, Finlandia i Kanada zacieśniają współpracę przy budowie lodołamaczy
PGZ i Rohde & Schwarz podpisują kolejną umowę w sprawie wyposażenia dla fregat programu "Miecznik"
Masowiec Green Winds drugim statkiem we flocie MOL wyposażonym w napęd wiatrowy