Branża żeglugi kontenerowej przez ostatnie kilka lat walczyła ze zjawiskiem nadmiaru tonażu, poprzez konsolidację, fuzje i przejęcia, a także powstrzymywanie się od zamawiania nowych statków.
Mimo to ożywienie w sektorze kontenerów zaobserwowane w ubiegłym roku było bardzo delikatne, a poprawa stawek frachtowych będzie tylko krótkotrwała.
Wraz ze wzrostem zysków z transportu kontenerowego pojawiają sie obawy, że może nastąpić kolejna potężna fala napływu tonażu, ponieważ właściciele pędzą do stoczni, aby odmłodzić swoją flotę przed wejściem przepisów o emisji siarki w 2020 roku. Takie decyzje podjęli między innymi armatorzy Evergeen i Yang Ming, którzy łącznie zamówili ponad 20 jednostek. Z kolei w 3 kwartale duże zamówienia złożyło CMA CGM i MSC.
Tych obaw nie podziela Rolf Habben Jansen, prezez Hapag-Lloyd.
- Uważam, że nie ma co się obawiać ponownej nadwyżki tonażu na rynku. Pamiętajmy, że rynek transportu kontenerowego wciąż rośnie i to w tempie 4-5 proc. rocznie. O znalezienie balansu nie będzie więc trudno – przekonuje Jansen.
Jensen uważa ponadto, że konsolidacja w sektorze będzie kontynuowana, co jeszcze bardziej zmniejszy liczbę największych firm spedycyjnych w wyniku połączenia ich działalności. Ostatecznie ma to doprowadzić do pozostania zaledwiedziewięciu z 20 największych przedsiębiorstw żeglugowych.
Pekao: przy utrzymaniu wysokich cen transportu morskiego inflacja bazowa będzie wyższa o 0,3 pkt. proc.
PERN przyśpiesza w obsłudze cystern kolejowych
Nadal trwa akcja gaśnicza magazynu w Nowym Porcie
Statek zgubił 44 kontenery. Afrykańskie sztormy dają się we znaki
Nowe trasy COSCO Shipping wpływają na wzrost wolumenu i przepustowości
Port Gdańsk Eksploatacja ogłasza postępowanie na stanowiska prezesa i członka zarządu ds. handlowych