Arktyka jest barometrem zdrowia naszej planety. Ta odległa część świata stoi w obliczu bezprecedensowych ataków na środowisko, ponieważ zmiany klimatyczne i przemysłowe chemikalia zagrażają stylowi życia Eskimosów i innych społeczności tubylczych i północnych, których żywność jest w dużym stopniu uzależniona od owoców morza i ssaków morskich.
Ale kto by pomyślał, że ubrania, które nosimy, mogą przyczynić się do tego ataku? Coraz więcej dowodów wskazuje, że maleńkie włókna syntetyczne przenikają do Oceanu Arktycznego i trafiają do zooplanktonu, ryb, ptaków i ssaków morskich.
W nowym badaniu opublikowanym w Nature Communications znaleziono wyraźne potwierdzenie, że mikrodrobiny plastiku znajdują się w całym Oceanie Arktycznym, od Europy po biegun północny i północnoamerykańską Arktykę. Ich obecność budzi obawy, że tekstylia, pranie i ścieki komunalne mogą być ważnym źródłem zanieczyszczeń.
Obszerne pobieranie próbek z Arktyki i dogłębna analiza
Badania były prowadzone przez zespół z Ocean Wise Conservation Association w Vancouver i wspierane przez zespoły terenowe z Fisheries and Oceans Canada. Próbki wody morskiej pobrano tuż pod powierzchnią Oceanu Arktycznego w ramach czterech ekspedycji naukowych, rozciągających się z Tromsø w Norwegii do Morza Beauforta w Ameryce Północnej.
W całej Arktyce zebrano łącznie 71 próbek przypowierzchniowych. Zebrano również 26 próbek z Morza Beauforta z głębokości do 1015 metrów. Następnie przefiltrowano i przeanalizowano próbki w laboratorium Ocean Wise Plastics, przy użyciu mikroskopów i spektroskopii, w celu zidentyfikowania plastikowych polimerów.
Mikroplastiki to cząstki o długości poniżej pięciu milimetrów. Badacze znaleźli średnio 49 cząstek mikroplastiku na metr sześcienny wody morskiej w całej Arktyce, co ilustruje, jak powszechne stało się zanieczyszczenie syntetycznymi tworzywami sztucznymi w tym odległym regionie. Jest to niższe stężenie niż to występujące w bardziej zurbanizowanych regionach na południu, ale zbliża się do poziomów występujących w otwartym Oceanie Spokojnym i Atlantyckim.
Spośród nich 92 procent stanowiły włókna o średniej grubości 14 mikronów (0,014 mm) i długości 1100 mikronów (1,1 mm). Udokumentowano każdy możliwy kolor: czerwony, niebieski, żółty, zielony…. Ale być może najbardziej uderzającym odkryciem w laboratorium było to, że 73 procent tych włókien było wykonanych z poliestru.
Śledzenie źródła tajemniczych włókien
Ekspedycja badawcza pokonała ponad 20 000 kilometrów i dostarczyła wskazówek co do pochodzenia tych włókien. Ich rozpowszechniona dystrybucja prowadzi do źródeł spoza Arktyki, a nie lokalnych.
Okazało się, że we wschodniej Arktyce występuje trzykrotnie więcej włókien niż na zachodzie. Były również o 50 procent dłuższe na wschodzie, a ich sygnatura w podczerwieni bardziej przypominała komercyjny poliester.
Wszystkie te dowody sugerują, że większość włókien przedostała się do Oceanu Arktycznego z Oceanu Atlantyckiego.
Rozmiar, kształt, kolory i tożsamość polimerów większości tych cząstek dostarczają dodatkowych wskazówek co do ich pochodzenia. Te cechy fizyczne bardzo przypominały to, co naukowcy napotkali w badaniu mikrodrobin plastiku w 2018 roku, w największej przydomowej oczyszczalni ścieków w Vancouver.
Rozmiar i kształt tych włókien również ściśle odzwierciedlał te obserwowane w ściekach z prania i opiera się na serii badań wykazujących podatność tekstyliów na uwalnianie się podczas prania w domu. W rzeczywistości niedawno oszacowano, że przeciętne gospodarstwo domowe w Kanadzie lub USA uwalnia rocznie ponad 500 milionów włókien z prania. W sumie daje to 3,5 biliarda włókien o masie 878 ton pochodzących z samych tylko tych dwóch krajów.
Nie wszystkie tkaniny uwalniają włóknaę jednakowo
Ciężar dowodów wskazuje na coś, czego większość z nas nie mogła sobie nawet wyobrazić: że pranie naszych ubrań przyczynia się do powszechnego skażenia światowych oceanów mikrowłóknami - zarówno syntetycznymi, jak i naturalnymi. Jest jednak iskierka nadziei, ponieważ widzimy, że wiele firm zajmujących się projektowaniem, produkcją i sprzedażą tekstyliów wkracza na ścieżkę zrównoważonego rozwoju.
Badacze rozpoczynając program Microfibre Partnership - obecnie wspierany przez organizacje w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Europie, w tym MEC, Patagonia, REI, Arc'teryx, the Outdoor Industry Association, Joe Fresh, Aritzia, Cotton Inc., McLean Foundation, Laudes Foundation, Metro Vancouver i Environment and Climate Change Canada, odkryli, że nie wszystkie tkaniny uwalniają się tak samo, co daje znaczną szansę na bardziej zrównoważone projektowanie odzieży.
Rządy na całym świecie pracują nad programem legislacyjnym dotyczącym tworzyw sztucznych. Kanada ogłosiła Kartę Ocean Plastics na G7 w 2018 roku.
Konsumenci i właściciele domów również mogą mieć w tym swój pozytywny udział, ponieważ świat coraz bardziej przyjmuje gospodarkę zamkniętą dla tworzyw sztucznych, w której przedmioty są ponownie wykorzystywane lub poddawane recyklingowi, zamiast wyrzucane. W przypadku prania można zainstalować tzw. pułapkę, która ogranicza uwalnianie włókien z pralek nawet o 95 procent.
Obecnie jest wiele złych wiadomości na temat środowiska, ale raport o mikroplastikach w Arktyce może pomóc nakreślić jasny zestaw możliwości zorientowanych na rozwiązania dla społeczeństwa, rządów i sektora prywatnego.
Plastics pollution reaches the most remote corners of the Earth. This research shows that the North Pole is blanketed in polyester particles that flow in from the Atlantic Ocean@oceanwise @calypsocoast @annaposacka @PlasticsLabhttps://t.co/MkWEUpE1hE pic.twitter.com/rI7Y6dWuT7
— Nature Communications (@NatureComms) January 12, 2021
Piknik „SEA Mind - Morze Harmonii” dla kobiet branży morskiej
Płoszył foki żeby zrobić sobie z nimi zdjęcie
Kolejne zatrucie Odry? Od 2 sierpnia wyłowiono 24 tony martwych ryb
Koniec gdańskiego rybołówstwa? Dwa ostatnie kutry rybackie idą na złom
W Chinach zbudowano pierwszego na świecie pięciometrowego robota-rekina wielorybiego
Rybak złowił pierwszego w historii zaginionego rekina Lego