Rafy koralowe obumierają; szkodzi im wzrost temperatur, zakwaszenie
oceanów, turystyka, przełowienie. Uratować je mogą tylko międzynarodowe
systemowe działania, choć ważne są także codzienne decyzje pojedynczych
ludzi. "Wielka prośba do Kowalskiego, który spędza urlop nad Morzem
Czerwonym, aby nie deptał raf i nie brał z niej +żywych pamiątek+” -
mówi dr Anna Panasiuk, oceanograf z UG.
Dr Anna Panasiuk jest
adiunktem w Zakładzie Badań Planktonu Morskiego, na wydziale
Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego. Jako oceanograf w
swojej pracy badawczej szczególnie skupia się nad zagadnieniami
związanymi z biologią morza, w tym również wpływie zmian klimatycznych i
szeroko pojętych czynników antropogenicznych na funkcjonowanie fauny
morskiej.
Marek Matacz: Niedawno zespół z University of Leicester
ostrzegł, że potrzebne są pilne działania, aby zapobiec zniszczeniu raf
w ciągu 30 lat. Czy rafy od dawna mają problemy?
Dr Anna
Panasiuk: W zasadzie można powiedzieć, że zaczęły się one od okresu
intensywnego rozwoju przemysłu, a więc trwają mniej więcej od 100 lat i
od tego czasu systematycznie się nasilają. Rafom oczywiście szkodzą
różne czynniki, ale do głównych na pewno zaliczyć można rosnącą
temperaturę wód morskich.
Nie lubią ciepła?
To
prawda, że większość gatunków jest ciepłolubna, ale należy pamiętać, że
też większość tych gatunków preferuje określony zakres temperatury. W
strefie umiarkowanej latem temperatura wody ma powyżej 20 stopni C, zaś
zimą około 2 stopni C. Tymczasem w oceanie, w ciepłych strefach
klimatycznych, wahania są niewielkie i już nieznaczne podniesienie
średniej temperatury może powodować obumieranie koralowców. Często
wskutek zbyt wysokiej temperatury dochodzi do tzw. bielenia koralowców.
Zjawisko to polega na tym, że obumierają żyjące w koralach symbiotyczne
algi, a bez nich - giną same koralowce. Rosnącej temperaturze towarzyszy
także destrukcyjne dla koralowców zakwaszenie wody, czyli spadek jej
pH.
Na czym to polega?
Również ma ono związek ze
wzrostem stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Kiedy gaz ten rozpuszcza
się w wodzie, rośnie jej kwasowość. Szkielety koralowców są tymczasem
zbudowane z węglanu wapnia, który w środowisku o niższym pH, w prostym
ujęciu, rozpuszcza się. Koralowce muszą więc zużywać więcej energii do
funkcjonowania, a przy dalszym wzroście kwasowości oceanów będzie
dochodziło do ich wymierania.
Co jeszcze rafom szkodzi?
Wyniszcza
je przełowienie i turystyka. Na przykład w rejonie Australii obserwuje
się - dosłownie - wyżeranie raf przez rozgwiazdę zwaną koroną cierniową z
gatunku Acanthaster planci, która zaczęła masowo występować w
niektórych obszarach. A przecież żyła w tym środowisku wcześniej i nic
złego się wcześniej nie działo, bowiem jej populacja była kontrolowana
przez dużego mięczaka morskiego z gatunku Charonia tritonis, który ma
piękną muszlę, i który był i jest odławiany w dużych ilościach. To -
czyli spadek populacji naturalnego wroga - spowodowało wzrost
liczebności powyższej rozgwiazdy.
Do tego dokładają się problemy
związane z zachowaniami turystów, którzy dosłownie depczą rafy albo
wręcz odłamują sobie ich fragmenty "na pamiątkę". Tymczasem koralowce
rosną raczej bardzo wolno i jest to jedynie pół do kilku centymetrów w
ciągu jednego roku.
Jednocześnie rafy to wyjątkowo złożone
systemy, z olbrzymią bioróżnorodnością, przez którą można je porównać do
lasów tropikalnych Amazonii.
Czy przez tę złożoność łatwiej je zniszczyć, czy są raczej bardziej odporne?
To
działa na dwa sposoby. Z jednej strony rzeczywiście jest tak, że w
środowisku morskim jeden element żywy, którego ubywa, może być częściowo
zastąpiony przez inny. W przypadku jednak raf koralowych mamy do
czynienia często z bardzo skomplikowanymi, złożonymi powiązaniami i przy
tym niezwykle silnymi, a zarazem - unikatowymi. Jeśli więc jakaś część
tej „układanki” ucierpi lub ulegnie degradacji, konsekwencje są widoczne
na poziomie całego systemu.
Czy możemy cofnąć zmiany, zachodzące w związku z rafami koralowymi i ich ekosystemami?
Sprawa
jest poważna, ponieważ nie jesteśmy w stanie tych procesów obecnie
zatrzymać. Można je co najwyżej spowolnić i być może zmniejszyć ich
dynamikę.
Dlaczego?
Spójrzmy choćby na dwutlenek
węgla. Jego wyższe stężenie w atmosferze jest faktem i w dalszym ciągu
jest on do niej emitowany, i z tego powodu nadal będzie on pochłaniany
przez oceany, których kwasowość będzie w dalszym ciągu rosła, wpływając
tym samym bardzo niekorzystnie na zbiorowiska raf koralowych.
Kiedy
słyszę o takich rzeczach - chcę zapytać, czy działania moje własne -
albo tzw. Kowalskiego - mogą mieć znaczenie dla poprawy stanu raf.
Mogą.
Wielka prośba do pana Kowalskiego, który spędza urlop np. nad Morzem
Czerwonym, jest taka, aby nie deptał raf, kiedy się na nich znajdzie,
ani nie zabierał z niej „żywych pamiątek”.
Kolejna sprawa to
emisja gazów cieplarnianych. Jeżeli mamy taką możliwość, można
zdecydować się na ogrzewanie (domu) bardziej ekologiczne, czy też
samochód elektryczny. Potrzebna jest także edukacja. To już się dzieje,
ja np. również prowadzę zajęcia z dziećmi w przedszkolach, z młodzieżą w
szkołach podstawowych, średnich. Młode pokolenia coraz lepiej
rozumieją, jak chronić przyrodę i są coraz bardziej świadome zmian. Sama
wiedza jednak często nie wystarczy.
Na czym polega problem?
Wiadomo,
jak kosztowna jest obecnie nowoczesna technologia, w tym np. samochody
elektryczne - mało kogo na nie dzisiaj stać. W dalszym ciągu w wielu
państwach produkcja energii odnawialnej jest wciąż na bardzo niskim
poziomie, a dużym udziałem cechuje się wykorzystanie nieodnawialnych
nośników energii. Potrzebne są więc rozwiązania systemowe,
intensyfikacja współpracy międzynarodowej, tym bardziej, że to jest nasz
wspólny problem i wspólne negatywne konsekwencje, które będą wynikać z
braku działań. Dotyczy to także wsparcia dla krajów biedniejszych, np. w
rejonie Indo-Pacyfiku, czyli tych, które cechuje bogactwo raf.
Czego wsparcie to może dotyczyć?
Wyobraźmy
sobie człowieka, który np. poławia na rafie ryby i sprzedaje je potem
jako akwariowe okazy. Jeśli z tego żywi siebie i kilkuosobową rodzinę,
to nie zrezygnuje z połowów dla dobra raf, nie mając żadnej alternatywy.
Podobnie jest z krajami i osobami, których gospodarka w głównej mierze
jest oparta o dochody z turystyki.
Niektórzy naukowcy próbują
też odbudowywać rafy: sadzą koralowce, a na drukarkach 3D wytwarzają dla
nich odpowiednie podłoża. Czy takie działania mogą coś zmienić?
To
również jak najbardziej ma zastosowanie i wynikają z tego korzyści.
Regeneracja raf nie jest bowiem prosta - koralowce potrzebują
odpowiedniej struktury dna, aby mogły się na nim osiedlić, tak samo jak
przedstawiciele fauny morskiej (w tym np. specyficzne gatunki ryb),
którzy są związani ze zbiorowiskami raf. Trójwymiarowe wydruki, a w
dalszej kolejności szczegółowe konstrukcje o nie oparte, wspierające
osiedlanie się koralowców, mogą więc pomóc.
Podejmuje się też
walkę ze zbyt licznie występującymi gatunkami, które dosłownie wyżerają
rafy, np. ze wspomnianą powyżej olbrzymią rozgwiazdą. Trzeba jednak
pamiętać, że rafy potrzebują szczególnych warunków w ujęciu bardzo
kompleksowym, odpowiedniej temperatury, pH, zasolenia, o których już
wspomnieliśmy. Fluktuacje w wartościach tychże czynników są konsekwencją
głównie zmian klimatycznych, czy też zwiększoną emisją gazów
cieplarnianych. Eliminacja tych problemów jest dużo trudniejszym
zadaniem, niż bezpośrednie działania na miejscu.
Nie pomogłaby inżynieria genetyczna - hodowanie korali, które będą odporniejsze?
To
mocno kontrowersyjna kwestia. W obrębie koralowców oczywiście znane są
gatunki, które znacznie lepiej radzą sobie w trudnych, innych warunkach.
Jednak ich wprowadzanie w nowe obszary - podobnie jak metody genetyczne
– niesie ze sobą pewne ryzyko. Znamy z literatury przedmiotu historie
związane z introdukcją gatunków obcych, które miały zapełnić jakąś
„lukę” w danym zbiorowisku. Potem okazywało się na przykład, że na nowym
miejscu radził sobie tak dobrze, że wypierał rodzime gatunki, a tym
samym zaburzał się cały funkcjonujący system.
A może rafy same zaadaptują się do nowych warunków. Przecież przyroda się przystosowuje do zmian.
To
prawda, ale takie dostosowanie wymaga bardzo długiego czasu, a my go
rafom nie dajemy. Zmiany zachodzą zbyt szybko. Ponadto, w historii
naszej planety znany okresy zmian klimatycznych, które zachodziły
naturalnie i mimo, że ich tempo było znacznie wolniejsze, to jednak
konsekwencją było często wymieranie wielu gatunków.
Martwi się Pani - czy jednak wierzy, że uda się je uratować?
Jestem
bardzo pesymistycznie nastawiona. Średnio co 3-4 lata odwiedzam rejon
antarktyczny i widzę gołym okiem zmiany, które tam zachodzą. Podobnie
jest w ciepłych rejonach, tych również ze zbiorowiskami raf koralowych.
Potrzebna byłaby całkowita rewolucja w stylu życia, która musiałaby do
tego zajść zaledwie w ciągu dwóch-trzech dekad. Prognozuje się, że przy
obecnej dynamice zmian do 2100 roku albo i wcześniej rafy znikną z
naszej planety.
Co będzie, jeśli rzeczywiście zginą?
Będzie
to oznaczało brak żywności dla ludzi w wielu rejonach świata, bo rafy
to olbrzymie ekosystemy zapewniające również pokarm dla lokalnych
ludności. W wielu miejscach dojdzie do destabilizacji strefy
przybrzeżnej. Jednak to nie wszystko - jeśli rafy będą ginęły, to
oznacza i będzie oznaczać, że w oceanach zaszły już katastrofalne, a
przy tym globalne zmiany. Dotyczyć to będzie wielu gatunków i właściwie
wszystkich regionów świata. Dzisiaj trudno sobie taką sytuację z jej
wszystkimi skutkami wyobrazić.
Więc rafy można traktować jak wskaźnik ogólnej kondycji oceanów?
Tak,
rafy koralowe mogą być właśnie wskaźnikiem zmian, jakie zachodzą w
środowisku morskim, ponieważ stosunkowo szybko na nie reagują. To
właściwie dotyczy wszystkich tego typu środowisk, które charakteryzują
wąskie zakresy czynników takich jak np. temperatura, czyli zwłaszcza
rejonów tropikalnych i polarnych.
Mimo pesymizmu mam jednak
nadzieję, że do totalnej katastrofy nie dojdzie. Wierzę w mądrość
przyszłych pokoleń, aczkolwiek należy to bardzo mocno podkreślić, że
konkretne działania konieczne są tu i teraz.
Konferencja "Wojna i morze - od średniowiecza po współczesność" rozpoczyna się 22 sierpnia
Święto Ustki i Święto Wojska Polskiego zapowiedziane
Znamy zwycięzców III edycji grantu dzielnicowego Busole
Słony smak emigracji. Marynarze w poszukiwaniu miejsca na oceanie życia
ORP Wodnik powraca po dwóch miesiącach żeglugi
Marynarze uczcili pamięć o Powstańcach Warszawskich