Na włoskiej wyspie Giglio uczczono w czwartek 32 ofiary katastrofy statku Costa Concordia sprzed 10 lat. Na wyspę wrócili niektórzy rozbitkowie, którzy znaleźli tam wtedy schronienie i otrzymali pomoc.
Wieczorem 13 stycznia 2012 roku ogromny wycieczkowiec z ponad 4300 osobami z 54 krajów na pokładzie uderzył w skały niedaleko wyspy w Toskanii, do której zbyt blisko podpłynął. Skała rozerwała kadłub, w wyniku czego jednostka zaczęła nabierać wody, a następnie przewróciła się.
Za winnego największej katastrofy morskiej we Włoszech od końca wojny uznano kapitana wycieczkowca Francesco Schettino, który odbywa karę 16 lat więzienia. Kazał on podpłynąć do wyspy Giglio, by pozdrowić jej mieszkańców i się jej „pokłonić”. Kapitan początkowo usiłował ukryć rozmiary katastrofy; wybuchła panika i doszło do chaosu, co opóźniło rozpoczęcie ewakuacji z pokładu. Schettino był też jednym z pierwszych, który uciekł ze statku.
Podczas czwartkowej uroczystości burmistrz wyspy Sergio Ortelli ogłosił, że to ostatnia publiczna ceremonia w rocznicę katastrofy.
- Nie chcemy zapomnieć, ale chcemy uszanować 32 ofiary - wyjaśnił. Przypomniał, że decyzją rady gminy 13 stycznia jest obchodzony jako Dzień Pamięci.
Rocznicowa msza została odprawiona w kościele stojącym koło portu. To ta parafia udzieliła schronienia rozbitkom, którzy dotarli na brzeg wyspy. Kilka z tych osób wróciło tam w czwartek.
- Powrót do tego miejsca wywołuje takie same emocje, jak wtedy - powiedział mediom przybyły z Rzymu Luciano Castro. Wspominał, że jadł kolację w restauracji na statku, gdy wszyscy poczuli wstrząsy.
- Zgasł prąd, ale nikt nam nie powiedział, co się stało. Wielu z tych, którzy byli ze mną, nie uczestniczyło jeszcze w ćwiczeniach w razie wypadku na pokładzie, było to zaplanowane na następny dzień - wyjaśnił Castro. Według jego relacji już po kilku minutach zapanował chaos.
- Miałem szczęście, bo byłem obok szalupy ratunkowej, do której wsiadały pierwsze osoby. Była pełna, ale poprosiłem, by mnie zabrali. Byliśmy po północnej stronie statku, na którą potem się przewrócił. Nie wiem, co byłoby ze mną, gdybym nie wsiadł do tej szalupy - opowiedział rozbitek z Costa Concordia, który znalazł schronienie w kościele przy porcie.
Podczas uroczystości do morza wrzucono wieniec ku czci ofiar.
Źródło: PAP
Fot. Depositphotos
Łódź do wydrukowania? W Dubaju rozpoczęły się pierwsze próby jednostki stworzonej z użyciem drukarki 3D
Paweł Lulewicz kończy kadencję na stanowisku prezesa zarządu PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o.
Hanwha Ocean położyła stępkę pod okręt podwodny dla Korei Południowej. Firma oferuje podobne w ramach programu "Orka"
USA, Finlandia i Kanada zacieśniają współpracę przy budowie lodołamaczy
PGZ i Rohde & Schwarz podpisują kolejną umowę w sprawie wyposażenia dla fregat programu "Miecznik"
Masowiec Green Winds drugim statkiem we flocie MOL wyposażonym w napęd wiatrowy