• <
APART_HOTEL_1100x200_gif_2024

Niemcy mają wysłać fregatę na Morze Czerwone. W kraju trwa dyskusja, czy marynarka wojenna jest... za mała

15.01.2024 10:43 Źródło: Bundestag, MW Niemiec
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Niemcy mają wysłać fregatę na Morze Czerwone. W kraju trwa dyskusja, czy marynarka wojenna jest... za mała

Partnerzy portalu

Fot. MW Niemiec

Rząd w Berlinie zdecydował się wesprzeć międzynarodowe działania na rzecz bezpieczeństwa żeglugi w ramach misji pod auspicjami Unii Europejskiej. Jednocześnie w kraju rozpoczęła się debata nad stanem sił morskich państwa, które zdaniem komentatorów mogą nie być w stanie zapewnić bezpieczeństwa interesom państwa na morzu, jak i skutecznie wypełniać zobowiązania w ramach sojuszy.

Do działań na Morzu Czerwonym ma zostać skierowana fregata typu Sachsen, FGS Hessen (F221), będąca w służbie od 2006 roku. Do jej zadań, obok eskortowania statków, monitorowania sytuacji na wodzie, ma być również działanie bojowe, w tym zestrzeliwanie rakiet i dronów należących do Huti, a także uniemożliwianie zajęcia statków przez bojowników, jak i piratów, którzy w ostatnim czasie uaktywnili się w rejonie. Jak podał Bundestag, jednostka ma być gotowa do działania i wyruszyć na początku lutego br.

Gospodarczy nacisk


Decyzja niemieckich władz, zwykle znanych z niechęci wobec wysyłania sił zbrojnych na misje zagraniczne, tym bardziej jeśli ma to charakter związany z walką, bierze się z poważnych problemów dla gospodarki państwa z racji na zaburzenie łańcucha dostaw. Porty w Niemczech stanowią istotne punkty przeładunkowe na trasach żeglugowych prowadzących z Azji, szczególnie z Chin. Fakt, że wiele firm zrezygnowało z trasy prowadzącej przez Kanał Sueski coraz mocniej odbija się na innych gałęziach transportu, wpływając choćby na pracę sektora przemysłowego.

Jak się okazuje, działania niemieckiego okrętu nie mają odbywać się w ramach międzynarodowej misji pk. "Prosperity Guardian", którą rozpoczęły USA 18 grudnia ubr., tylko pod auspicjami Unii Europejskiej, co może dziwić, a jednocześnie najpewniej wpłynie na charakter działań kontyngentu Deutsche Marine i sposób zaangażowania w rejonie. Marie-Agnes Strack-Zimmermann, przewodnicząca Komisji Obrony w Bundestagu podkreśliła europejski wymiar działań, wskazując, że w ten sposób zapewnią osłonę dla międzynarodowej żeglugi. Działania Huti określiła jako "atak na wolną gospodarkę, któremu należy się przeciwstawić." Wiceprzewodnicząca Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) już w styczniu ubr. zwracała uwagę na jej zdaniem niedostateczne zaangażowanie Niemiec w europejskie i międzynarodowe bezpieczeństwo, podkreślając, że rząd kanclerza Olafa Scholza powinien zwiększyć nakłady na zbrojenia oraz dostawy sprzętu dla Ukrainy walczącej od 24 lutego 2022 roku z rosyjską agresją, a także udział niemieckich żołnierzy w międzynarodowym bezpieczeństwie.

Polityczna debata


Zarówno władze, jak i obecnie główne ugrupowanie opozycyjne, CDU/CSU, są zgodne co do wzmożenia działań na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa żeglugi. Zdaniem rzecznika ds. polityki zagranicznej grupy parlamentarnej CDU/CSU, Jorgena Hardta, ta decyzja pozostaje "spóźniona", a niemieckie zobowiązania powinny wynikać z faktu, że gospodarka Niemiec należy do największych nie tylko w skali Europy, ale i świata. "Społeczność międzynarodowa nie może patrzeć, jak Jemen wywołuje chaos spowodowany wojną domową. (..) Rząd federalny musi teraz szybko zdobyć zatwierdzenie w Bundestagu dla udziału Niemiec. Nasi żołnierze potrzebują również wyraźnego poparcia parlamentu w tej nadchodzącej misji", podkreślił polityk, zaznaczając również, że fregata FGS Hessen to jeden z najlepszych okrętów w Europie z racji na doświadczenie załogi w tego rodzaju działaniach. Już wcześniej fregata zostawała wysłana na Bliski Wschód w związku z misją bezpieczeństwa żeglugi przed atakami piratów i działaniami Iranu w związku z próbą zajmowania statków. W 2018 roku działała tam we współpracy z międzynarodowymi siłami morskimi pod auspicjami USA. Ponadto do niedawna, przez pół roku, brała udział w działaniach na Morzu Północnym w ramach monitorowania aktywności rosyjskiej w rejonie. Jorgen Hardt dodał, że "Stany Zjednoczone miały rację, wysyłając wyraźny znak do Huti: zagrożenie dla Izraela i międzynarodowej żeglugi handlowej musi się skończyć."

W ubiegłym roku na misje zagraniczne w rejon bliski Morzu Czerwonemu wysłano dwa okręty Deutsche Marine. Były to korweta typu Braunschweig, FGS Oldenburg (F 263) i fregata typu F125, FGS Baden-Württemberg (F222) wysłane kolejno w sierpniu i październiku ubr. na misję UNIFIL (United Nations Interim Force in Lebanon) u wybrzeżu Libanu. W odróżnieniu od nich, misja FGS Hessen jawi się jako trudniejsza i bardziej niebezpieczna, z racji na agresywność działań bojowników Huti. Ci zapowiedzieli, że będą atakować statki każdego z państw, które będzie uniemożliwiać im ich pierwotny cel, czyli uderzenia rakietowa i próby pojmania jednostek morskich powiązanych z Izraelem.

Flota "nie na miarę" możliwości?


W obliczu zaangażowania niemieckich sił na różnych akwenach, w tym na Morzu Bałtyckim, Północnym i Śródziemnym, w kraju rozpętała się debata odnośnie zdolności Deutsche Marine do działań zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, czyli obrony granicy morskiej państwa, infrastruktury krytycznej oraz interesów związanych z żeglugą. To pokłosie trwającej od lat debaty odnośnie niedostatecznego dofinansowania Bundeswehry, co było efektem świadomej polityki kolejnych rządów niechętnych rozbudowie sił zbrojnych, czy w ogóle wobec armii, co jest pokłosiem odżegnywania się od militarystycznej polityki czasów Zimnej Wojny oraz rządów III Rzeszy. W ten sposób sprzyjały pacyfistycznym nastrojom części społeczeństwa. W obliczu klęski dotychczasowej polityki opartej na naciski polityczne i gospodarcze, a także budowanie systemu międzynarodowych relacji, władze powoli przekonują się do zmiany postawy, choć nie jest to łatwe z racji na poglądy wielu czołowych polityków, jak i wciąż spore przyzwolenie społeczne dla ignorowania potrzeb inwestowania w obronność czy zobowiązania sojusznicze w ramach UE i NATO. Dyskusja o stanie marynarki wojennej powraca co kilka lat i ponownie pojawiły się głosy, że jest ona za słaba i za mało liczna względem potrzeb i zobowiązań Niemiec. Tu należy wziąć pod uwagę, że mowa o flocie posiadającej stosunkowo nowe okręty, w tym wiele zbudowanych już w XXI wieku. Ponadto krajowy przemysł zbrojeniowy, w tym stoczniowy, należy do liczących się tak w Europie, jak i na świecie. W niemieckich stoczniach powstaje wiele okrętów dla zamawiających z całego świata. W rekordowo krótkim czasie stocznia zbudowała i dostarczyła (lata 2020-2023) trzy okręty typu Al-Aziz (oparte na platformie MEKO A-200 EN) dla Marynarki Wojennej Egiptu, o czym pisaliśmy w artykule na ten temat. Wskazuje to więc na zdolność krajowej branży do zaspokojenia potrzeb obronnych państwa. Obecnie w Deutsche Marine służy 11 fregat i pięć korwet, przy czym sześć kolejnych jednostek (fregata i kolejne pięć korwet) znajdują się w trakcie budowy. W służbie znajduje się także sześć okrętów podwodnych typu 212A, a w ramach współpracy z Norwegią trwają prace nad najnowszą serię typu 212CD, z których dwa przypadną Niemcom (ten typ jest oferowany także w ramach programu "Orka). Celem niemieckich władz jest zachowanie zdolności sił do wykonywania zadań zgodnie z przeznaczeniem, jednocześnie zachowując ich ciągłość w trakcie wycofywania starszych jednostek i zastępowania ich nowszymi. Poza fregatami, korwetami i okrętami podwodnymi w ramach sił morskich działa kilkadziesiąt innych jednostek, w tym pomocniczych, wśród których część również znajduje się w trakcie "wymiany".

Wysyłanie okrętów na dalekie misje zagraniczne przez zachodniego sąsiada Polski, mającego podobne interesy międzynarodowe, wskazuje, że potencjalnie podobne zadania czekają także polską Marynarkę Wojenną. Szczególnie w tym zakresie istotne pozostaje poruszenie wątku wielkości sił morskich. W sytuacji, gdzie dyskutowano nad tym, czy trzy fregaty programu "Miecznik", zdaniem krytyków, to "za dużo jak na krajowe potrzeby", wydaje się po raz kolejny, że racja znajduje się po stronie zwolenników rozbudowy sił morskich. Idą za tym zarówno zobowiązania w ramach NATO, UE i potencjalnie też ONZ, a także udziału innych misjach i operacjach, gdy dotyczy to także polskich interesów na morzu.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.