Jest szansa na to, że Polska zakupi okręty podwodne razem z innym krajem należącym do NATO. Jednostki mają być wyposażone w pociski manewrujące – wynika ze słów wiceministra obrony Czesława Mroczka.
Obecnie trwają prace nad dokumentacją. Wybierany jest typ oraz uzbrojenie okrętu. Z pewnością jednak na wszystkich trzech jednostkach znajdą się pociski manewrujące. Rząd nie wyklucza też włączenia się do zamówienia jednego lub więcej państw natowskich. Pod uwagę brana jest m.in. Norwegia i Holandia.
Takie rozwiązanie miałoby wiele atutów. Norwegia przykładowo planuje zakup jednostek w podobnym czasie co Polska, więc wspólne zamówienie obniżyłoby koszty zakupu. Obecnie rządy obu krajów wymieniają między sobą informacje o działaniach w tej sprawie. Polskiemu resortowi obrony zależy, by nowe okręty pojawiły się w momencie, gdy wycofane zostaną stare jednostki. Dzięki temu uniknięto by sytuacji, w której powstaje luka z konieczności szkolenia marynarzy. Wybór najkorzystniejszej opcji zależy m.in. od dostawców uzbrojenia. Brak obecnie odpowiedzi od Amerykanów w sprawie sprzedaży pocisków Tomahawk.
Eksperci od dawna zwracali uwagę na konieczność posiadania okrętów podwodnych wyposażonych w pociski manewrujące. Taką opinię podzielał m.in. Stefan Niesiołowski, przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, oraz gen. dyw. dr Anatol Wojtan, I zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Nowoczesne okręty będą bardzo cenne dla polskiej obronności. Pociski manewrujące trafiają do celu z bardzo daleka. W razie działań zbrojnych mogłyby z łatwością uderzyć np. w strategiczne elementy infrastruktury (m.in. mosty). Decyzja o zakupie nowych jednostek zapadła już w 2006 r.
Trudno wyobrazić sobie, by Bałtyk stał się areną działań wojennych. Jednak ze względu na to, że jest morzem wewnętrznym, wokół którego brzegów jest umiejscowionych wiele państw, w tym nasz główny potencjalny przeciwnik, czyli Rosja, odgrywa on bardzo istotną rolę. Bałtyk jest miejscem, z którego można razić cele lądowe przy obecnej technice nawet bardzo daleko oddalone od brzegu. Jest też bardzo ważną drogą morską, przez którą jest transportowanych bardzo wiele towarów – przekonywał w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Michał Jach, były wojskowy, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Wojska Polskiego i poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Polska flota potrzebuje nowych okrętów, to nie ulega wątpliwości. W tej chwili baza składa się z "Sępa", "Bielika", "Kondora", "Sokoła" i "Orła", które albo pamiętają jeszcze czasu głębokiego komunizmu, albo wkrótce wyjdą z eksploatacji i nie ma do nich części zamiennych.
Najprawdopodobniej nowe okręty pojawią się na polskich wodach w latach 2022-23.
Straż Miejska będzie częściej patrolować okolice Portu Gdańsk
Huti nie odpuszczają statkom i okrętom. Kolejne ataki na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej
Trwa operacja ratunkowa statku towarowego Ultra Galaxy w RPA
"Le Monde": Rheinmetall zyskuje historyczne kontrakty w związku z wojną na Ukrainie i naraża się Rosji
Według ukraińskich służb Rosja minuje port w Noworosyjsku
Rosyjski dron oberwał rybą. Kara za zadzieranie z ukraińskimi rybakami