pc
42-letni Niemiec, raniony w sobotę w norweskiej prowincji arktycznej Svalbard przez zastrzelonego zaraz potem niedźwiedzia polarnego, opuścił szpital w Tromso - poinformował zarząd szpitala. Władze Svalbardu badają okoliczności ataku i zabicia zwierzęcia.
Mężczyzna ten wraz z 11 innymi członkami załogi niemieckiego statku wycieczkowego "Bremen" tworzył ekipę, która miała zadbać o bezpieczeństwo pasażerów w trakcie zwiedzania przez nich Wyspy Phippsa na północnym skraju archipelagu Svalbard. Wyprzedzając wycieczkę, ekipa udała się dwoma nadmuchiwanymi łodziami na wyspę. Napotkanego tam niedźwiedzia próbowała zmusić do ucieczki krzykami i wystrzałami z pistoletu sygnałowego.
Zwierzę ruszyło jednak do ataku, raniąc jednego z marynarzy w głowę, a wtedy dwaj inni członkowie ekipy zastrzelili niedźwiedzia. Ranny został przewieziony śmigłowcem do szpitala w głównym mieście Svalbardu Longyearbyen na wyspie Spitsbergen, a później tego samego dnia przetransportowano go samolotem do kliniki uniwersyteckiej w Tromso.
Zabitego niedźwiedzia zabrano do Longyearbyen w celu przeprowadzenia rutynowych badań. "Oczekujemy, że dochodzenie potrwa jakiś czas" - oświadczył w poniedziałek Ole Jakob Malmo, który w urzędzie gubernatora Svalbardu pełni funkcję komendanta policji.
Ostatni rosyjski okręt miał opuścić port w Sewastopolu. Ukraina ogłasza kolejny sukces w wojnie
Ciężki dzień dla żeglugi na Morzu Czerwonym. Huti zaciekle atakowali statki. Kolejny został uszkodzony
Straż Miejska będzie częściej patrolować okolice Portu Gdańsk
Huti nie odpuszczają statkom i okrętom. Kolejne ataki na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej
Trwa operacja ratunkowa statku towarowego Ultra Galaxy w RPA
"Le Monde": Rheinmetall zyskuje historyczne kontrakty w związku z wojną na Ukrainie i naraża się Rosji