PMK
Kapitan kontenerowca El Faro, który zatonął wraz z 33 członkami załogi rok temu, otrzymał sprzeczne informacje dotyczące lokalizacji sztormu - wynika z udostępnionej transkrypcji audio z rozmów załogi.
240-metrowy kontenerowiec El Faro z 5 Polakami i 28 Amerykanami na pokładzie zatonął w 1 października ubiegłego roku. Była to największa katastrofa morska w tamtym regionie od 3 dekad.
Amerykański departament ds. bezpieczeństwa transportu (NTSB) ujawnił teraz dane z śledztwa dotyczącego tej tragedii. Wśród nich znalazła 510-stronicowy transkrypcja rozmów załogi. Mimo tych informacji śledzy nie mogą jeszcze stwierdzić dokładnej przyczyny wypadku.
- Mamy sprzeczne inforamcje dotyczące lokalizacje centrum sztormu - powiedział Michael Davidson do jednego ze starszych oficerów o godz. 5:03 czasu amerykańskiego, wynika z zawartości transkrypcji. Zaledwie 2,5 godziny później załoga została już wezwana do opuszczenia jednostki.
Transkrypcja zawiera 10 godzin nagrań z sześciu mikrofonów znajdujących się na statku. Jest to najważniejsze źródło informacji dla śledczych. Teraz pozostaje im odpowiedzieć na najważniejsze pytania: które doniesienia o pogodzie dotarły do załogi El Faro, na których z nich opierały się decyzje kapitana i dlaczego kontenerowiec nie oparł się sztormowi.
Statek, mimo ostrzeżeń meteorologów, wypłynął 29 września 2015 roku z Jacksonville na Florydzie do San Juan na Portoryko. Został uszkodzony w wyniku uderzenia huraganu Joaquin i zatonął. Fale sięgały 15 metrów, a siła wiatru - 240 km/h. Z relacji załogi przed utratą łączności wiadomo, że statek miał nieczynne silniki, miał 15-stopniowy przechył, był uszkodzony i nabierał wody.
Rejestrator z czarnej skrzynki jednostki został wyciągnięty z morza 8 sierpnia tego roku. Nagranie, jakie zostało na nim zarejestrowane, okazało się być w dobrym stanie, udało się odzyskać 26-godzinny materiał.
Rozpoczyna się on około 8 godzin po tym, jak El Faro opuścił port Jacksonville (godz. 5.37 rano). O 6.13 jednostka utraciła napęd i zaczęła nabierać wody. W pół do ósmej można usłyszeć nakaz kapitana, by wszyscy opuścili statek. Zapis kończy się 10 minut później.
Polacy, którzy płynęli na pokładzie El Faro należeli do ekipy pomocniczej.
Była to najtragiczniejsza katastrofa statku płynącego pod banderą USA od ponad 30 lat.
Ostatni rosyjski okręt miał opuścić port w Sewastopolu. Ukraina ogłasza kolejny sukces w wojnie
Ciężki dzień dla żeglugi na Morzu Czerwonym. Huti zaciekle atakowali statki. Kolejny został uszkodzony
Straż Miejska będzie częściej patrolować okolice Portu Gdańsk
Huti nie odpuszczają statkom i okrętom. Kolejne ataki na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej
Trwa operacja ratunkowa statku towarowego Ultra Galaxy w RPA
"Le Monde": Rheinmetall zyskuje historyczne kontrakty w związku z wojną na Ukrainie i naraża się Rosji