mk
42 osoby zginęły w piątek w rezultacie ataku na znajdujący się niedaleko wybrzeża Jemenu statek z somalijskimi uchodźcami - poinformował w Genewie dyrektor do spraw pilnych Międzynarodowej Organizacji do Spraw Migracji (IOM) Mohammed Abdiker.
Jak zaznaczył, ocalałe osoby złożyły "sprzeczne zeznania" na temat tego, czy statek został zaatakowany przez okręt wojenny, czy też przez bazujący na okręcie śmigłowiec bojowy. Z ataku ocalało około 75 mężczyzn i 15 kobiet; przewieziono ich do ośrodków przyjmujących. Zwłoki części zabitych złożono na targu rybnym w jemeńskim mieście portowym Hodejda nad Morzem Czerwonym ze względu na brak miejsca w kostnicach.
Według jemeńskiego przemytnika ludzi, który przeżył atak, statek został ostrzelany przez śmigłowiec bojowy w odległości około 50 kilometrów od jemeńskiego wybrzeża. Na statku znajdowali się Somalijczycy, w tym kobiety i dzieci, uciekający z ogarniętego wojną Jemenu do Sudanu - powiedział Al-Hassan Galeb Mohammed. Poinformował też, że atak został wstrzymany, gdy uchodźcy oświetlili pokład statku latarkami i stali się widoczni.
Nie jest jasne, do kogo należał śmigłowiec. Kierowana przez Arabię Saudyjską koalicja, która wspiera uznawany przez społeczność międzynarodową rząd Jemenu w walce z rebeliantami, oskarża opozycyjny zbrojny ruch Huti o wykorzystywanie portu w Hodejdzie do przemytu broni. Koalicja nie skomentowała na razie ataku na statek.
Prokuratura wszczęła śledztwo po pożarze magazynu w Nowym Porcie
W Bułgarii zakończyło się międzynarodowe ćwiczenie pk. "Breeze 2024". Brali w nim udział polscy marynarze
Ostatni rosyjski okręt miał opuścić port w Sewastopolu. Ukraina ogłasza kolejny sukces w wojnie
Ciężki dzień dla żeglugi na Morzu Czerwonym. Huti zaciekle atakowali statki. Kolejny został uszkodzony
Straż Miejska będzie częściej patrolować okolice Portu Gdańsk
Huti nie odpuszczają statkom i okrętom. Kolejne ataki na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej