W Baltimore ruszyły prace nad rozbiórką zawalonego mostu im. Francisa Scotta Key'a. Jednocześnie ustanowiony został tymczasowy tor żeglugowy dla kluczowych jednostek o niewielkim zanurzeniu.
29 marca w Baltimore ruszyły pierwsze prace mające na celu usunięcie zawalonego mostu Francis Scott Key, a tym samym odblokowanie portu Baltimore. Na miejscu, od północnej strony mostu, pracę rozpoczęły dźwig Chesapeake 1000 o udźwigu 1000 ton oraz dwie barki wyposażone w żurawie: Oyster Bay o udźwigu 150 ton i Ferrell o udźwigu 200 ton. Dźwigi przenoszą na barki mniejsze elementy wycięte przez ekipę rozbiórkową. Wyciągnięte z wody pozostałości mostu transportowane są na tereny nieodległego zakładu Tradepoint Atlantic, gdzie zostaną przetworzone. Wkrótce na miejscu ma pojawić się jeszcze jeden 400-tonowy dźwig.
Aby całkowicie oczyścić tor z pozostałości mostu trzeba jednak także odholować kontenerowiec Dali, na którego dziobie leżą zwały stali, które dociskają go do dna kanału. Statek trzeba w pierwszej kolejności ustabilizować. Ratownicy boją się, że po zdjęciu resztek mostu z jego pokładu, kiedy jednostka odzyska pływalność, może zacząć się niekontrolowanie poruszać, co będzie powodowało dodatkowe niebezpieczeństwo dla pracujących w pobliżu ekip i jednostek, a także dla samego kontenerowca.
New today: the latest updates to the Francis Scott Key Bridge response. 🏰 This salvage operations plan is part of a dynamic situation, and both the plan and graphic will be updated as engineering data becomes known. #FSKBridge @USACEHQ pic.twitter.com/xny7fWiDHZ
— USACE Baltimore (@USACEBaltimore) March 31, 2024
Udało się także zmniejszyć ciśnienie w gazociągu, który leży pod dnem kanału morskiego, akurat na wysokości zawalonego mostu i statku Dali, który utknął pod rumowiskiem. Sam statek przeszedł inspekcję podwodną przeprowadzoną przez nurków. Co ciekawe, na jego pokładzie znajduje się cały czas 22-osobowa załoga, która w tej chwili nie może opuścić jednostki. Nie doprecyzowano jednak dlaczego.
30 marca z kolei Kapitan Portu Baltimore wytyczył nowy, alternatywny kanał żeglugowy w okolicy zawalonego mostu. W morze wyszły holowniki, które rozpoczęły ustawianie boi dla oznaczenia nowego toru. Korzystać z mogą jedynie mniejsze jednostki o dopuszczalnym zanurzeniu 3,3 metra. Kanał biegnie pod jednym z przęseł mostu, które pozostały nienaruszone. Jego szerokość wynosi 80 metrów, a prześwit między taflą wody a przęsłem to 29 metrów. Wkrótce potem z kanału skorzystały pierwsze jednostki, obecnie jest wykorzystywany w dużej mierze przez holowniki pchające barki z ładunkami. Pierwszą jednostką, jaka przeszła nowym kanałem, był holownik Crystal Coast, który pchał barkę z paliwem dla bazy wojskowej Dover Air Force Base. Zastrzeżono jednak, że z awaryjnego toru korzystać można wyłącznie na podstawie decyzji Kapitana Portu i jedynie w godzinach dziennych.
Możliwe, że w najbliższych dniach uruchomiony zostanie jeszcze jeden kanał omijający rumowisko od strony południowej, o głębokości 4,6-4,9 metra. W dalszym czasie planowany jest trzeci, najgłębszy, o głębokości między 6,1 a 7,6 metrów. Aby było to możliwe, z wody muszą zostać usunięte pozostałości mostu.
Przemysł chemiczny UE pod globalną kroplówką. Ropa do UE płynie przez porty szerokim strumieniem
Rosja nielegalnie eksportuje zboże z okupowanych portów na Krymie i Morzu Azowskim
Anomalia w łańcuchach dostaw. Sezon przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia 2024 rozpoczął się wyjątkowo wcześnie
Eksplozja kontenera w chińskim porcie zakłóca łańcuchy dostaw
Meksyk zwiększył dostawy ropy na Kubę mimo ryzyka amerykańskich sankcji
Paryż 2024 za kulisami – CEVA Logistics o znaczeniu planowania i obsługi magazynowej