Ponad 400 tysięcy marynarzy z całego świata jest niejako "uwięzionych" na pokładach statków. Kontynuują oni pracę na przedłużających się kontraktach, w pogłębiającym się kryzysie związanym z wymianą załóg, który zagraża handlowi i bezpieczeństwu na morzu. Na problem ten postanowił zwrócić uwagę jeden z niemieckich armatorów, który założył swojemu statkowi wchodzącemu do portu maseczkę.
Z powodu pandemii Covid-19, na całym świecie obowiązuje obecnie szeroki wachlarz zakazów i ograniczeń podróżowania. Obejmują one ograniczenia dotyczące repatriacji (transferów do miejsca zamieszkania marynarzy), dostępu do portu oraz wejścia i zejścia na pokład statku. Ponad 400 tysięcy marynarzy zostało uwięzionych przez różnorodne restrykcje, nie mogąc opuścić swoich statków ani wrócić do domu z odległych portów.
Często są oni obciążani sukcesywnie przedłużanymi kontraktami, przez co nie są w stanie wrócić do swoich rodzin ani nawet zejść na ląd w portach. Często stają przed szeregiem logistycznie i finansowo niemożliwych do przeprowadzenia bezpłatnych kwarantann - a w niektórych przypadkach są zmuszeni pozostawać na swoich statkach przez ponad 14 miesięcy! Problem ten dotyczy również sytuacji odwrotnej - część załóg statków utknęła na lądzie i jest narażona na długie miesiące bez dochodów. Zakłócenia w podmianach załóg sprawiły, że pozostają bezczynni. Na problem ten postanowił zwrócić uwagę niemiecki armator Orion. Załoga masowca Velsheda założyła na dziób statku wchodzącego do portu najprawdopodobniej największą maseczkę na świecie.
Jak czytamy w komunikacie armatora: "Naszym celem jest przesłanie silnego komunikatu politykom, urzędnikom imigracyjnym, kapitanom portów, ministrom rządów, burmistrzom i innym decydentom na całym świecie. Prosimy, pomóżcie naszym marynarzom, umożliwiając odpowiedzialne zmiany załogi! Sytuacja załóg statków poprawiła się od czasu pierwszego lockdownu związanego z koronawirusem, jednak dobro marynarzy - i tego strategicznie ważnego sektora gospodarki - jest nadal zagrożone. Restrykcje związane z pandemią Covid-19 miały daleko idący wpływ na międzynarodową żeglugę. Marynarze muszą wreszcie zostać uznani za kluczowych pracowników, którzy prowadzą globalną działalność gospodarczą i dostarczają podstawowe towary".
Armator wyjaśnia również skąd wziął się pomysł na tę nietypową akcję: " Cóż, to był spontaniczny pomysł, który pojawił się podczas jednego z naszych cotygodniowych spotkań w zespole. Byliśmy w trakcie omawiania dodatkowych środków sanitarnych podczas postojów w porcie, kiedy jedna z koleżanek zasugerował, że statki też powinny nosić maski: aby na pierwszy rzut oka, nawet z daleka, dawać do zrozumienia, że przestrzegamy zasad BHP i traktujemy środki ostrożności poważnie".
Więcej o kryzysie związanym z podmianami załóg w naszych wcześniejszych materiałach: TUTAJ i TUTAJ
Konferencja "Wojna i morze - od średniowiecza po współczesność" rozpoczyna się 22 sierpnia
Święto Ustki i Święto Wojska Polskiego zapowiedziane
Znamy zwycięzców III edycji grantu dzielnicowego Busole
Słony smak emigracji. Marynarze w poszukiwaniu miejsca na oceanie życia
ORP Wodnik powraca po dwóch miesiącach żeglugi
Marynarze uczcili pamięć o Powstańcach Warszawskich