• <
APART_HOTEL_1100x200_gif_2024

Eskalacja działań na Morzu Czerwonym. Huti nie dają za wygraną

31.07.2024 14:29 Źródło: US CENTCOM, EUNAVFOR Aspides
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Eskalacja działań na Morzu Czerwonym. Huti nie dają za wygraną

Partnerzy portalu

Fot. EUNAVFOR Aspides

Niedawna odpowiedź Izraela na ataki rakietowe nie powstrzymała jemeńskich bojowników od dalszych prób uderzeń w to państwo oraz zakłócania międzynarodowej żeglugi w rejonie Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej. Huti kontynuują także użycie bezzałogowych pojazdów nawodnych przeciwko statkom i okrętom, licząc na kolejny sukces swoich działań. Międzynarodowa koalicja stara się to im uniemożliwić nie tylko chroniąc statki, ale też niszcząc ich instalacje "w samoobronie".

Od czasu intensywnych, ale jak się okazało bezskutecznych ataków na wybrane statki (w przypadku jednego z nich, Chios Lion, wyglądało to naprawdę groźnie), rebelianci kontrolujący zachodnią część Jemenu nieustannie zagrażają międzynarodowej żegludze. Wykorzystując przy tym wsparcie w postaci przemycanej broni, głównie z Iranu, a także wykorzystując ograniczenia działań międzynarodowych kontynuują swój proceder, trwający od listopada ub. r.

Amerykańskie służby wskazały, że 18 lipca udało się zniszczyć dwa stanowiska rakiet ziemia-powietrze (SAM) i cztery przygotowywane bezzałogowe statki powietrzne (UAV) na obszarze kontrolowanym przez szyickich rebeliantów, nim mogły zostać użyte przeciwko okrętom i statkom. Z kolei 20 lipca siły armii USA zdołały zniszczyć wystrzelony przez Huti latający bezzałogowiec zaobserwowany nad Morzem Czerwonym. Następnego dnia udało im się zneutralizować należące do jemeńskich bojowników cztery nawodne drony, również działające na tym akwenie. 23 lipca Dowództwo Sił USA (US CENTCOM) poinformowało o unieszkodliwieniu na terenie Jemenu trzech wyrzutni rakietowych Huti. W kolejnych dniach zneutralizowały 24 lipca dwie wyrzutnie rakiet, 25 lipca wyrzutnię bezzałogowych dronów latających i 26 lipca sześć kolejnych stanowisk wystrzeliwania bezzałogowców oraz u wybrzeży Jemenu. Celem działań oznaczanych jako zrealizowane w "w samoobronie" było uniemożliwienie bojownikom ataków na statki i okręty, dzięki czemu od czasu próby uszkodzenia Chios Lion oraz MT Bentley I żaden statek nie poinformował, że stał się celem ataku i mógł w jego wyniku ucierpień.

W dniach 29-30 lipca Amerykanom udało się na terenie kontrolowanym przez Huti zniszczyć kolejny dron, a na Morzu Czerwonym trzy następne, pływające bezzałogowce. Władze USA podkreślają, że akcje podjęto "w celu ochrony wolności żeglugi oraz zwiększenia bezpieczeństwa wód międzynarodowych". Co warto zauważyć, od dłuższego czasu amerykańskie dowództwo nie podaje, dokładnie w jakich godzinach czasu sanajskiego doszło do wspomnianych incydentów.

Aby zacieśniać relacje w regionie i szukać międzynarodowego sposobu na rozwiązanie kryzysu, władze i kadra dowódcza USA brały udział w spotkaniach ze swoimi odpowiednikami na Bliskim Wschodzie. Dowódca US CENTCOM gen. Michael Erik Kurilla w dniach 14-17 lipca odwiedził Izrael, spotykając się z ministrem obrony Yoavem Gallantem, szefem sztabu generalnego gen. Herzi Halevi oraz kluczowymi członkami Sił Obronnych Izraela i innych krajowych agencji bezpieczeństwa. Podzielili się ocenami wywiadowczymi i omówili wyzwania związane z bezpieczeństwem zarówno na południowej, jak i północnej arenie Izraela, a także szersze obawy dotyczące bezpieczeństwa regionalnego. Dyskusje kładły nacisk na wzmocnienie współpracy obronnej i technologicznej w celu wzmocnienia bezpieczeństwa Izraela i wzmocnienia odstraszania przed zagrożeniami regionalnymi. Gen. Kurilla podkreślił strategiczne możliwości związane z bliskim partnerstwem wojskowym USA i Izraela. Dzień później odwiedził Kair, gdzie spotkał się z członkami kadry dowódczej Sił Zbrojnych Egiptu, gen. Abdelem Majeedem Saarem, ministrem obrony i produkcji wojskowej, oraz gen. broni Ahmedem Fathy Khalifą, szefem sztabu sił zbrojnych. Gen. Kurilla pogratulował obu niedawnych nominacji na ich stanowiska, a także potwierdził zaangażowanie USA w ścisłą współpracę z Egiptem w celu sprostania regionalnym wyzwaniom i zwiększenia bezpieczeństwa poprzez silne, mające już 45 lat relacje na polu militarnym. Dyskusje koncentrowały się na obawach związanych z bezpieczeństwem regionalnym w Strefie Gazy i na Morzu Czerwonym oraz na potrzebie przywrócenia bezpieczeństwa, potrzebnego dla gospodarki Egiptu, dla którego niezakłócony ruch morski ma szczególne znaczenie.

Gen. Kurilla odwiedził również Zarząd Kanału Sueskiego, gdzie spotkał się z adm. rez. Osamą Rabie, prezesem i dyrektorem zarządzającym kanału. Wizyta koncentrowała się na skutkach gospodarczych ataków na międzynarodową żeglugę ze strony wspieranych przez Iran Houthi na Morzu Czerwonym i w Zatoce Adeńskiej.

Później w dniach 18-21 lipca amerykański generał był gospodarzem konferencji dowódców komponentów CENTCOM w bazie lotniczej Al-Udeid w Katarze. Oficerowie zebrali się, aby omówić obecny stan bezpieczeństwa w obszarze ich działań i sposoby wzmocnienia współpracy w zakresie bezpieczeństwa, a także jak sprostać współczesnym wyzwaniom. Co należy podkreślić, Huti zwielokrotnili ataki z użyciem nawodnych dronów, prawdopodobnie biorąc za wzór sukcesy Marynarki Wojennej Ukrainy w walce z rosyjską Flotą Czarnomorską.

Aby skutecznie chronić żeglugę na trasie prowadzącej przez Kanał Sueski, w grudniu ub. r. USA zainaugurowały międzynarodową misję pk. "Prosperity Guardian". Ochronę żeglugi na tym newralgicznym, akwenie prowadzą także od lutego okręty pod egidą Unii Europejskiej w ramach operacji pk. EUNAVFOR Aspides. Europejskie dowództwo podkreślało, że w ciągu pięciu miesięcy jej trwania odniosło wiele osiągnięć. Obok zestrzeliwania wrogich rakiet i dronów okręty zapewniają także eskortę statkom, jeśli o to poproszą. W ten sposób zapewniono ochronę ponad dwustu jednostkom morskim. Operacja oddelegowuje wtedy okręt, który zapewnia osłonę na określonej trasie. 20 lipca uczestniczącą w niej od 19 kwietnia włoską fregatę typu Carlo Bergamini ITS Virginio Frasan (F 591) zastąpił niszczyciel rakietowy typu Orrizonte ITS Andrea Doria (D553). W trakcie swojej służby fregata wielokrotnie zapewniała eskortę statkom, a także kilkukrotnie odpierała ataki bezzałogowców Huti.

Europejskie dowództwo operacji zaznacza, że chroniony obszar, jak cieśnina Bab-el-Mandeb, znana jako Brama Smutku, szeroka na 20 mil i długa na 70 mil, łącząca Półwysep Arabski i "Róg Afryki" stanowi strategiczną trasę między Oceanem Indyjskim, Zatoką Adeńską,  Morzem Czerwonym, Kanałem Sueskim i Morzem Śródziemnym. Przez cieśninę przepływa ponad 20 000 statków rocznie, co stanowi prawie 30% globalnego ruchu kontenerowego i 21% globalnego tranzytu energii, dlatego Bab-el-Mandeb jest jednym z najbardziej krytycznych punktów węzłowych na świecie. Od czasu rozpoczęcia przez Huti ataków na żeglugę w tym rejonie, ilość statków ją pokonujących znacznie spadła, co ma codziennie globalny wpływ na światowy handel. Okręty międzynarodowej koalicji mają zapewniać bezpieczną żeglugę statków handlowych przez obszar operacji, utrzymując niezakłócony ruch towarowy.

Mimo skuteczności działania sił międzynarodowych i zapewnionej ochronie nawet tysiącom statków, blisko 30 z nich od listopada ub. r. zostało uszkodzonych na różne sposoby, z czego dwa zatonęły. Wciąż niejasny pozostaje los rorowca Galaxy Leader i jego załogi, od których porwania przez Huti zaczął się kryzys żeglugi w regionie, który dotknął światową branżę morską. W efekcie wiele firm, w tym czołowe przedsiębiorstwa branży, zdecydowały się wybierać alternatywną, dłuższą trasę, opływając Przylądek Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki, co wpłynęło na opóźnienia w zawijaniu statków do portów. Przez to dostawy do terminali potrafią się opóźnić o tydzień lub dwa, doprowadzając tym samym do zakłócenia łańcucha dostaw w wielu państwach, w tym w Polsce.

Obok nieobliczalności bojowników Huti, którzy swoje działania usprawiedliwiają solidaryzowaniem się z Palestyńczykami walczącymi z Izraelem w Strefie Gazy od października ub. r., a także przemytu głównie irańskiej broni do Jemenu, pozostaje postawa wielu państw regionu względem zagrożenia. Choć wiele z nich, z Egiptem na czele, odczuwa gospodarczo skutki kryzysu żeglugi (ruch przez Kanał Sueski miał spaść o ponad 40%), obierają raczej neutralną postawę. Wynika to z obaw o relacje z Iranem, który wspiera szyicką rebelię w Jemenie. Kraje muzułmańskie obszaru Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej obawiają się, że w obliczu działania przeciw Huti mogą stać się celem zarówno bojowników, jak i samego Iranu, pogarszając z nim relacje polityczne. Jako że w części z tych państw istnieją społeczności wyznające szyizm, odłam islamu którego bastionem jest Iran, obawiają się, że Teheran byłby zdolny wesprzeć protesty czy nawet rebelie tych grup, które często stykają się z dyskryminacją ze strony władz zdominowanych przez sunnitów.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.