Przyczyną wypadku jachtu Tjorven było wejście w strefę fal przybojowych po minięciu główek ujścia Przekopu Wisły i wystawienie go na działanie tych fal przez zbytnie odpadnięcie jachtu od fali po postawieniu żagli - uznali eksperci z Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich (PKBWM). W swoim raporcie podkreślili, że rejon ujścia Przekopu Wisły, gdzie doszło do wywrócenia się jednostki, jest trudny do żeglowania.
"Bezpośrednią przyczyną wypadku było wejście jachtu Tjorven w strefę fal przybojowych po minięciu główek ujścia Przekopu Wisły i wystawienie go na działanie tych fal przez zbytnie odpadnięcie jachtu od fali po postawieniu żagli, foka i bezana" - napisali w raporcie członkowie PKBWM.
Wskazali, że wynikało to z małego doświadczenia członka załogi postawionego na sterze. "Skipper mimo, że pływał wcześniej jachtem po tym akwenie, to jednak w lepszych warunkach pogodowych, przy mniejszej fali przybojowej lub jej braku, nie docenił i nie przewidział siły działania fal przybojowych" - ocenili eksperci.
Według nich, siła wiatru podawana w prognozie pogody (wiatr północny wiejący z siłą 6-7 w skali B) powinna być głównym powodem zrezygnowania z wyjścia na Zatokę Gdańską z mało doświadczoną załogą.
Do wypadku morskiego jachtu Tjorven, z czterema osobami na pokładzie doszło 2 czerwca ub.r. Jacht wypłynął z mariny Błotnik na Martwej Wiśle w rejs rekreacyjny po wodach Ujścia Wisły i Zatoki Gdańskiej. Załoga chciała dopłynąć do mariny w Kątach Rybackich na Zalewie Wiślanym przez przekop w Mierzei Wiślanej.
Po wypłynięciu na Zatokę Gdańską jacht natrafił na silny wiatr i wysokie fale. "Gdy skipper był zajęty czynnościami na pokładzie, a za sterem siedział członek załogi zauważył, że jacht za bardzo odpadł, zbliżył się do kursu prawie równoległego do linii fal. Uderzenie fali przybojowej spowodowało gwałtowny przechył i wywrócenie jachtu" - przekazali w raporcie członkowie Komisji.
Rozbitków podjęli ratownicy SAR ze Świbna. Byli oni wyziębieni, a dwóch z nich miało oznaki lekkiej hipotermii.
Eksperci w raporcie podkreślili, że ujście Przekopu Wisły jest bardzo "trudnym akwen pod względem nawigacyjnym". Ich zdaniem zalegające przy ujściu łachy piaskowe o zmieniającym się położeniu i głębokości wokół nich stanowią zagrożenia wejścia na mieliznę.
Wskazali również, że skipper jachtu Tjorven chciał się przed tym zabezpieczyć podnosząc miecz ok. połowę długości zachowując przy tym sterowność jachtu.
Członkowie Komisji uznali, że po wywróceniu się jachtu i znalezieniu się w wodzie całej załogi działania skippera należy uznać za właściwe i mające w pierwszej kolejności na celu ratowanie załogi. "Pozostanie przy jachcie, wysłanie komunikatu +mayday+ oraz wykorzystanie dostępnej pirotechniki miały kluczowe znaczenie dla powodzenia akcji ratowniczej" - ocenili.
Jacht Tjorven dzień po wypadku został przeholowany do macierzystej mariny.
Przypomniano, że do podobnego wypadku w tym samym rejonie doszło trzy miesiące później, gdy jacht żaglowy otwarto-pokładowy Pucczanka został przewrócony i wyrzucony na brzeg na skutek wysokiej fali przybojowej.
pm/ lm/
Straż Miejska będzie częściej patrolować okolice Portu Gdańsk
Huti nie odpuszczają statkom i okrętom. Kolejne ataki na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej
Trwa operacja ratunkowa statku towarowego Ultra Galaxy w RPA
"Le Monde": Rheinmetall zyskuje historyczne kontrakty w związku z wojną na Ukrainie i naraża się Rosji
Według ukraińskich służb Rosja minuje port w Noworosyjsku
Rosyjski dron oberwał rybą. Kara za zadzieranie z ukraińskimi rybakami