jk
Już 60 proc. dużych i średnich firm ma problemy ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych pracowników, ale nie zamierzają podnosić wynagrodzeń. Wciąż jeszcze nie mogą pogodzić się z faktem, ze muszą walczyć o fachowców, bo jest ich na rynku pracy za mało - pisze w środę "Gazeta Polska Codziennie".
Według ekspertów większość przedsiębiorstw działa na marży nieprzekraczającej 5 proc. Nie mają więc wielkiego pola manewru do podnoszenia pensji swoim pracownikom.
Na większą podaż fachowców, by zwiększyć zatrudnienie i utrzymać poziom płac, pracodawcy nie mogą liczyć. Po transformacji szkolnictwo zawodowe został zmarginalizowane. Brakuje murarzy, krawcowych, kierowców, stolarzy, ale jeszcze większy jest niedobór pielęgniarek - pisze "GPC".
Na brak kadr odpowiedzią będą również komputeryzacja, automatyzacja i robotyzacja. Proste płace będą wykonywały roboty. Już za 10-15 lat czeka nas w tym zakresie bardzo duża rewolucja.
Największe szanse na znalezienie dobrze płatnej pracy będą miały osoby z bardzo wysokimi i pożądanymi kwalifikacjami. Zdaniem Łukasza Komudy, eksperta Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, obecnie mamy błędne koło - niska wydajność owocuje niskimi płacami. Wyjść z tego można, ale przedsiębiorcy opóźniają proces automatyzacji, informatyzacji i robotyzacji naszej gospodarki.
W Polsce na 10 tys. pracowników przypada 20-30 robotów. W Czechach i na Słowacji wskaźnik ten jest blisko trzykrotnie wyższy, a w Niemczech - 10-krotnie. W Chinach, gdzie następuje bardzo szybki wzrost wynagrodzeń, szacuje się, że do 2020 r. przypadnie 100 robotów na 10 tys. pracowników.
PSSE wspiera "Innowacje dla Bezpieczeństwa Polskich Granic" dołączając do IDA Bootcamp 2024
AMW z porozumieniem z Babcock Polska o współpracy w zakresie organizacji praktyk zawodowych
Rozpoczyna się kolejny etap transportu niemieckiego okrętu podwodnego U-17 do muzeum w Sinsheim
Saab inwestuje w badania nad technologiami podwodnymi
Szkolenia wojskowe w Akademii Marynarki Wojennej. Trwa akcja "Trenuj z wojskiem"
Statek Oceanograf po rejsie badawczym powrócił do Trójmiasta