• <

Czy holenderska "Orka" dobije do brzegu? Ministerstwo Obrony się tłumaczy

14.06.2024 11:27 Źródło: Ministerstwo Obrony Holandii
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Czy holenderska "Orka" dobije do brzegu? Ministerstwo Obrony się tłumaczy

Partnerzy portalu

Fot. MW Holandii

Nie słabną kontrowersje wokół marcowego wyniku przetargu na okręty podwodne dla Królewskiej Marynarki Wojennej Holandii (Koninklijke Marine). Resort obrony przedstawił proces całego przedsięwzięcia, odpowiadając tym samym na krytykę. Mimo to emocji oraz negatywnych opinii nie brakuje.

Na stronie Ministerstwa Obrony podano, że w celu pozyskania czterech nowych okrętów podwodnych, które zastąpią dotychczas wykorzystywane jednostki typu Walrus, resort zwrócił się do trzech stoczni z prośbą o złożenie ofert najpóźniej do 28 lipca 2023 roku. Były to:

- Naval Group: projekt Barracuda z napędem konwencjonalnym, znany też jako Blacksword.
- Saab Kockums (potem we współpracy z Damen): projekt C718, będący powiększonym, ekspedycyjnym wariantem powstającego dla szwedzkich sił morskich typu A26.
- ThyssenKrupp Marine Systems (TKMS): typ 212CD, który powstaje także dla sił morskich Niemiec i Norwegii

Władze podały, że 15 czerwca sekretarz stanu ds. obrony Christophe van der Maat wysłał pismo do Izby Reprezentantów, w którym wyjaśnił proces mający na celu podjęcie tymczasowej decyzji o udzieleniu zamówienia. Kluczowym elementem wpływającym na wybór oferenta było osiągnięcie porozumienia w sprawie współpracy przemysłowej ze zwycięską stocznią. Umowy o współpracy przemysłowej (Industrial Cooperation Agreements, ICA) są instrumentami wykorzystywanymi przez rząd w celu wzmocnienia holenderskiej bazy technologiczno-przemysłowej sektora obronnego (Netherlands Defence Technological and Industrial Base, NLDTIB). Oczekiwano, że zwycięska stocznia przyczyni się do rozwoju tej bazy. NLDTIB składa się z prawie 1000 firm, które zapewniają wartość dodaną w kategoriach europejskich i transatlantyckich. Przykłady w tym zakresie obejmują technologię radarową, produkcję i konserwację samolotów, technologię czujników i budowę okrętów nawodnych. Ministerstwo Obrony nie podało w komunikacie, że kolejnym punktem decydującym o wyborze oferenta była cena, na co zwracało uwagę wielu specjalistów, a propozycja Naval Group była z tych trzech najtańsza.

Żywiołowe reakcje w Polsce wywołała informacja o nazwach okrętów. W przypadku pierwszego będzie ona brzmiała... Orka, co próbuje się uznawać za swoiste mrugnięcie okiem w stronę Polski. To też oznacza, że cała seria będzie znana jako "typ Orka". Kolejne jednostki będą się nazywać Zwaardvis, Barracuda i Tijgerhaai.

- Jestem bardzo zadowolony z szerokiego wsparcia Izby Reprezentantów dla decyzji rządu o przyznaniu nagrody dla łodzi podwodnej. Po wielu latach proces parlamentarny został już zakończony. Dziękuję wszystkim z Ministerstwa Obrony, którzy się do tego przyczynili. Z ufnością czekam na kontynuację - podkreślił w mediach społecznościowych sekretarz obrony Christophe van der Maat.

Holenderskie władze podkreśliły, że okręty podwodne są jednymi z najskuteczniejszych platform uzbrojenia sił zbrojnych, dlatego ważne było, aby Ministerstwo Obrony dokładnie oceniło, czy to, co oferują stocznie, jest zgodne z potrzebami sił morskich. Zestaw wymagań opracowanych przez Ministerstwo Obrony stanowił podstawę tej oceny. Ponieważ przetargi zawierają ogromną ilość szczegółowych informacji technicznych i handlowych, ich ocena jest zawsze dużym przedsięwzięciem. W tym przypadku proces oceny miały potrwać do końca stycznia 2024 roku, po czym podjęcie ostatecznej decyzji potrwało jeszcze kolejne dwa miesiące. Od tamtego czasu miała odbyć się debata parlamentarna, do której notabene wzywało konsorcjum Saab-Damen, a następnie sfinalizowania decyzji, aby umowa ze zwycięską stocznią została przygotowana do podpisania.

Wybór francuskiej oferty wywołał mnóstwo krytyki, której nie szczędzili również konkurenci w przetargu, szczególnie konsorcjum Saab-Damen, które było nawet uważane za faworyta. Głównym zarzutem było odebranie szansy rozwoju branży stoczniowej i zbrojeniowej na rozwój w zakresie broni podwodnej. W odpowiedzi Naval Group zaznaczył, że od ponad 30 lat aktywnie angażuje się i buduje solidne partnerstwo z holenderską bazą technologiczno-przemysłową (DTIB, Defence Technological and Industrial Base), która obecnie plasuje się wśród trzech największych dostawców firmy. To partnerstwo ma stale się rozwijać, a w ciągu ostatnich pięciu lat DTIB miała wygenerować 250 milionów euro przychodów, co stanowi podwojenie w porównaniu z poprzednim okresem. Łącznie ok. 40 holenderskich firm dostarcza sprzęt i usługi na różnych etapach programów morskich. W 2017 roku powstał Naval Group Nederland, będący spółką zależną z siedzibą w Hadze, w której posiada 100% udziałów, dążąc do wzmocnienia swojej obecności w kraju. Na temat przetargu zadaliśmy pytania do francuskiego koncernu, o czym więcej jest w tekście Naval Group zwycięzcą przetargu na okręty podwodne dla Holandii. Teraz czas na Orkę?

Wśród innych zarzutów wskazuje się francuskie przepisy mogące uniemożliwić audyt oferty Naval Group, z podejrzeniem że oferent w trakcie realizacji zlecenia będzie oczekiwał dopłaty do dotychczasowej ceny zlecenia, tłumacząc to choćby inflacją oraz wzrostem cen produkcji. Kwestia audytu oferty jest istotna dla zatwierdzenia umowy na budowę okrętów podwodnych, stąd pojawiły się głosy, że holenderskie władze celowo zrezygnują z audytu, bądź dojdzie do rezygnacji z podpisania umowy z francuskim oferentem, a wtedy najprawdopodobniej zlecenie przejęłoby konsorcjum Saab-Damen. Na 26 czerwca jest też zaplanowana sprawa sądowa zgłoszona przez TKMS w sprawie decyzji holenderskich władz w sprawie wyboru oferty dla marynarki wojennej.

Krytycy zarzucali również, że wybór francuskiej oferty wynikał z uzyskania głosu Francji w zakresie wskazania nowego sekretarza generalnego NATO, który miałby zostać premier Holandii, Mark Rutte. Inni zwracają uwagę, że okręty podwodne od Naval Group nie otrzymają w ramach uzbrojenia pocisków balistycznych RGM/UGM-109 Tomahawk produkcji amerykańskiej. Sytuacja ma być o tyle trudna, że pociski, jakie mają potrzebować holenderskie okręty podwodne... zostały wycofane z produkcji, a jej rozpoczęcie ma być możliwe, zdaniem komentatorów, tylko przy rzeczywiście dużym zamówieniu. został wycofany z produkcji. W odpowiedzi pojawiły się opinie, że francuski głos na Ruttego nie był powiązany z przetargiem, natomiast informacja o braku pocisków manewrujących dla Barracudy ma być kłamstwem, niemniej same holenderskie władze przyznały, że zgodę o sprzedaży Tomahawków ma zatwierdzić amerykański Kongres. Wcześniej gazeta De Telegraaf podała, że Amerykanie mogą nie chcieć przekazać swoich pocisków, aby znajdowały się w składzie uzbrojenia okrętu podwodnego produkcji francuskiej.

Wskazanie zwycięzcy przetargu nie zamyka całego procesu budowy Po 28 lipca Ministerstwo Gospodarki i Polityki Klimatycznej dokona oceny propozycji ICA otrzymanych od stoczni. Ma być ona niezależna od oceny przetargowej resortu obrony. Tymczasowa decyzja o przyznaniu zamówienia zostanie przedstawiona Izbie Reprezentantów po omówieniu jej przez ministerialny komitet ds. wymiany okrętów podwodnych i rząd. Wskazuje to, że nawet jeśli nie dojdzie do jakiejkolwiek zmiany w wyniku przetargu, to budowa okrętu podwodnego raczej nie ruszy w tym roku. Kontrowersje wokół zakupu mogą być cenną lekcją dla polskich decydentów w sprawie programu "Orka", szczególnie że wstępne konsultacje rynkowe mają się zakończyć jeszcze w czerwcu. Z kolei Holandii grozi znalezienie się w polskiej sytuacji, gdyż wycofywanie okrętów podwodnych typu Walrus już następuje, a potencjalne opóźnienia w przyjmowaniu do służby ich następców mogą zachwiać zdolnościami do działań podwodnych, w tym również utrzymania zdolności szkolenia nowych kadr morskich.

Fot. MW Holandii

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.