Inicjatorem powołania i rozwoju międzynarodowego ośrodka referencyjnego w zakresie zatopionej broni chemicznej z siedzibą w Trójmieście jest Międzynarodowe Centrum Bezpieczeństwa Chemicznego (ICCSS). W dyskusji o kształcie ośrodka udział wzięło 25 potencjalnych partnerów: przedstawicieli instytucji, biznesu, agend rządowych i nauki. Ośrodek ma szanse powstać z początkiem 2023 roku.
O tym, jak taki międzynarodowy ośrodek referencyjny w zakresie zatopionej broni chemicznej miałby funkcjonować, jakie byłyby jego zadania i harmonogram dyskutowali zaproszeni goście w siedzibie Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Gdańsku.
– To ostatni moment aby rozpocząć takie działania, w innym wypadku lada chwila ubiegną nas inni – apelował ambasador Krzysztof Paturej, prezes zarządu ICCSS, koordynator projektu. – Polska ma wszystkie możliwości ku temu by być liderem utylizacji broni chemicznej w Morzu Bałtyckim. Nie możemy tej szansy zaprzepaścić – zapewnił.
Przypomnijmy. Ideę utworzenia centrum zgłoszono już 3 grudnia 2021 w Gdańsku podczas konferencji „Bałtyk dla pokoleń” z udziałem Anny Fotygi, posłanki do Parlamentu Europejskiego i współautorki rezolucji wzywającej Unię Europejską do podjęcia działań mających na celu oczyszczenie Morza Bałtyckiego z broni chemicznej z okresu II wojny światowej.
Trzy kroki do sukcesu w jeden rok? Hub technologiczny podstawą
Przed pomysłodawcami są trzy główne zadania, aby centrum miało szansę na urzeczywistnienie.
– Przede wszystkim to zbudowanie ośrodka pracy nad przepisami i wskazówkami administracyjnymi – wskazywał Paturej. – Drugim krokiem byłoby stworzenie ośrodka współpracy między naukowcami z całego świata. Pamiętajmy, że problem niewybuchów dotyczy aż 50 państw.
Kluczowym działaniem byłoby jednak zbudowanie huba technologicznego, który skupi biznes i technikę aby wdrożyć nowatorskie metody pozyskiwania broni i jej utylizacji.
Ambasador Paturej prognozuje, że cały proces można przeprowadzić w ciągu roku.
– Dzisiaj zdecydowaliśmy o powołaniu grupy inicjatywnej, która przygotuje platformę współpracy wszystkich interesariuszy: krajowych i międzynarodowych – zaznaczał.
Szef ICCSS liczy, że grupa inicjatywna do 15 kwietnia przygotuje dokumenty założycielskie, do czerwca opracuje plan pracy i znalezienie źródeł finansowania.
Natomiast już w drugiej połowie roku 2022 zajmie się przygotowaniem projektów finansowych, które umożliwią działanie we wspomnianych trzech obszarach.
– Mam nadzieję, że do końca roku uda nam się centrum postawić na nogi i będziemy pierwszym państwem w Europie, które w sposób zgodny z przepisami wdroży technologie w praktyce – mówił ambasador Paturej.
– Centrum powstałoby z momentem gdy pierwsze pociski i odpady zostaną podniesione z dna morza i zutylizowanie. I w końcu, to centrum to nie byłoby instytucją czy budynkiem jako takim. To ma być platforma współpracy ekspertów: dyplomatów, naukowców i techników. Chcemy nadać problemowi broni chemicznej wymiar gospodarczy, środowiskowy, społeczny i zdrowotny – zaznacza ambasador podkreślają, że skala zainteresowania tematem jest ogromna.
Pomysł „chwycił”. Polacy mogą być pierwsi w Europie, trwa wyścig
O randze pomysłu może świadczyć poważne zainteresowanie wielu podmiotów. Wedle zamierzeń gdańskie spotkanie miało być roboczym. Frekwencja przerosła samych organizatorów.
Partnerzy ICCSS pochodzą już nie tylko z Polski i krajów Europy, ale też - jak wymieniał ambasador Paturej - z USA, Kanady i Japonii.
W samym roboczym spotkaniu udział wzięło wiele osobistości ze świata międzynarodowej dyplomacji. Dość przypomnieć, że w dyskusji głos zabrał ambasador Litwy czy szef Rady Państw Morza Bałtyckiego.
– Potwierdzam, że - w przeciwieństwie do lat poprzednich - mamy dziś bardziej pozytywne nastawienie i gotowość na arenie międzynarodowej - do zmierzenia się z tym poważnym problemem – mówił ambasador Vaidotas Verba, stały przedstawiciel Litwy przy organizacjach międzynarodowych we Wiedniu.
W swoim przemówieniu podkreślał, że broń chemiczna, amunicja i wraki zatopione w morzu stanowią głównie zagrożenia gospodarcze, środowiskowe.
Jednocześnie punktował, że rozpoczął się międzynarodowy wyścig po środki finansowe na technologie i rozwiązania techniczne, ekologiczne i prawne w celu utylizacji zalegających niewybuchów.
Z kolei ambasador Grzegorz Poznański, dyrektor wykonawczy w Radzie Państw Morza Bałtyckiego apelował, że warto wykorzystać zwiększenie zainteresowania i pojawiającą się wolę na poziomie politycznym.
– W tym temacie zdecydowany głos zabierają już również samorządy – mówił ambasador Poznański przypominając, że Rada Państw Morza Bałtyckiego skupia aż 11 państw oraz Unię Europejską. – Mamy więc możliwość by zgromadzić wszystkich i podejmować wiążące decyzje.
Szczegółowe założenia i plan stworzenia w Trójmieście międzynarodowego ośrodka referencyjnego w zakresie zatopionej broni chemicznej omówił dr Zdzisław Rapacki, dyrektor międzynarodowy ICCSS.
– Polska postrzegana jest już dziś jako lider oczyszczania dna morza z broni chemicznej. Nikt nie będzie kwestionował, tego co chcemy robić w ramach naszego ośrodka – przekonywał dr Rapacki.
Niewybuchy na dnie Bałtyku. Ile ich jest i gdzie leżą?
Potencjał naukowy w Polsce w zakresie monitorowania i minimalizacji zagrożeń związanych z zatopioną bronią chemiczną praz skalę i złożoność problemu naświetlił dr Michał Czub z Instytutu Oceanologii przy Polskiej Akademii Nauk oraz z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.
– Rozmawiając o broni chemicznej, trzeba pamiętać przede wszystkim o tym, co jest w jej wnętrzu – przypominał na wstępie dr Czub.
Podkreślał, że znajduje się w niej bowiem czynnik rażący – bojowy środek trujący (BST) o toksycznych właściwościach dla ludzi i organizmów lądowych.
Tuż po II wojnie światowej w arsenałach wojsk na całym świecie miało znajdować się nawet 500 000 ton BST, które wymagały bezpiecznej, szybkiej i masowej utylizacji.
Dr Czub przypominał, że „neutralizacja” odbywała się przez zatapianie, natomiast BST często są słabo rozpuszczalnymi w wodzie ciałami stałymi lun cieczami, a także mogą ulegać gwałtownej hydrolizie.
– Prognozowane przeciekanie miało się zacząć nie wcześniej niż za 70 lat od ich zatapiania – opowiadał naukowiec.
Na całym świecie znajduje się od 127 do ponad 300 takich podwodnych składowisk. Wśród oficjalnych składowisk broni chemicznej na Bałtyku wymienił Głębię Bornholmską (>90 m) oraz Głębię Głębię Gotlandzką (>100 m).
Przypomniał, że to właśnie na konferencji w Poczdamie podjęto decyzję o zatopieniu w Morzu Bałtyckim 50 000 ton broni chemicznej wchodzącej w skład arsenału III Rzeszy, z czego 15 000 ton stanowiły BST.
Jak podał naukowiec 80 proc. stanowił iperyt siarkowy (HD), a 20 proc. m.in. fosforoorganiczny Tabun, zawierające arsen Luizyt, Adamsyt, PDCA oraz Clark I.
– W samym tylko sąsiadującym z Morzem Bałtyckim Skagerraku zatopiono ponad 200 000 ton broni chemicznej – mówił dr Czub.
Wkrótce budowa morskich farm wiatrowych. Kto oczyści dno morza?
Łukasz Porzuczek, prezes zarządu Grupy GeoFusion zwracał uwagę, że międzynarodowy ośrodek referencyjny w zakresie zatopionej broni chemicznej pełniłby funkcję opiniotwórczą w zakresie szacowania ryzyka przy stawianiu morskich farm wiatrowych.
– Jeśli podobne centrum nie powstanie, stale będzie trwała na ten temat dyskusja. Natomiast gdy podobny hub w ramach centrum zostanie utworzony, pojawią się precyzyjne instrukcje, jak postępować z bronią chemiczną – mówił prezes Porzuczek.
Zauważył, że po raz pierwszy w historii świata morskie farmy wiatrowe będą budowane w miejscu tak mocno zanieczyszczonym bronią i wrakami, jakim jest właśnie Morze Bałtyckie.
Jaką pracę teraz należy wykonać?
– W ciągu 12 miesięcy będziemy gotowi do utylizacji broni chemicznej na Bałtyku w ilościach nie przemysłowych, ale takich które zabezpieczają przyszłe polskie farmy wiatrowe – zapewniał Porzuczek.
Początkowo cały proces miałby się odbywać na jednostce czarterowanej. – Kończymy budowę systemu, ale nie jednostki – wyjaśniał. – W planach jednak mamy zamówienie jednostki jako nośnika systemu w 100 proc. dostosowanej do tej funkcji. Posiadanie własnej jednostki widzimy w perspektywie jej wykorzystania nawet do kilkudziesięciu lat. Podjęliśmy więc decyzję o zamówieniu własnej jednostki, negocjujemy obecnie szczegóły kontraktów z przyszłymi partnerami biznesowymi. Ta decyzja jest nieodwołalna.
Łukasz Porzuczek, podobnie jak jego przedmówcy, jest przekonany o tym, że to właśnie Polska ma szansę stać się liderem w kwestii utylizacji broni chemicznej – w skali świata.
Jak proces będzie wyglądał w praktyce?
Prezes GeoFusion tłumaczył, że pierwszą fazą jest przebadanie obszarów przyszłych inwestycji, na których staną farmy pod kątem możliwości wystąpienia broni chemicznej.
– Duża część broni jest niewykrywalna, etap badania może trwać nawet i rok – zaznaczył. – Po tym typujemy miejsca, z których trzeba wydobyć i zutylizować broń konwencjonalną i chemiczną.
– Na początku jednostka badawcza wykonuje badania wielowiązkowe, sonorowe, magnetyczne. Następnie pobiera próbki pod kątem broni chemicznej, wykonuje sejsmoakustykę, a gęstość badania jest dostosowana do dna i panujących warunków, dalej następuje opracowanie danych, identyfikacja celów. A do nich jest wysyłana jednostka, na której byłaby zlokalizowana instalacja do utylizacji broni.
Przypomina, że na Bałtyku zatopiono ponad 40 tys. ton broni chemicznej oraz nawet 500 tys. ton broni konwencjonalnej.
– To co nas czeka w pierwszej kolejności to kilkaset ton zlokalizowanych na naszych przyszłych farmach wiatrowych – tłumaczył Łukasz Porzuczek. – Pamiętajmy, że na farmach wiatrowych nie ma zrzutowisk, a pojedyncze sztuki, które trafiły na dno morze w momencie, gdy transporty zaczęły wyrzucać broń w trakcie płynięcia.
Piknik „SEA Mind - Morze Harmonii” dla kobiet branży morskiej
Płoszył foki żeby zrobić sobie z nimi zdjęcie
Kolejne zatrucie Odry? Od 2 sierpnia wyłowiono 24 tony martwych ryb
Koniec gdańskiego rybołówstwa? Dwa ostatnie kutry rybackie idą na złom
W Chinach zbudowano pierwszego na świecie pięciometrowego robota-rekina wielorybiego
Rybak złowił pierwszego w historii zaginionego rekina Lego