• <
APART_HOTEL_1100x200_gif_2024

Antony Blinken wzywa państwa Bliskiego Wschodu, w tym Izrael, do deeskalacji

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Antony Blinken wzywa państwa Bliskiego Wschodu, w tym Izrael, do deeskalacji

Partnerzy portalu

Fot. US Navy

Sekretarz stanu USA Antony Blinken wezwał w czwartek "wszystkie strony" na Bliskim Wschodzie do deeskalacji. Chociaż Blinken nie wymienił z nazwy Izraela, ta wiadomość ewidentnie skierowana była do tego państwa - skomentował dziennik "Washington Post".

Blinken nie wymienił z nazwy Izraela, nie powiedział też, że to Izrael zabił w środę w Teheranie Ismaila Hanijego, politycznego przywódcę Hamasu i zarazem głównego negocjatora tego ruchu w rozmowach o zawieszeniu broni w Strefie Gazy.

"Jednak w dalszym ciągu było to najbardziej gniewne potępienie izraelskich działań przez wysokiego rangą przedstawiciela USA w ostatnim czasie" - skomentował waszyngtoński dziennik.

We wtorek wieczorem w izraelskim ataku na stolicę Libanu Bejrut zabito dowódcę wojskowego Hezbollahu Fuada Szukra. W środę w nalocie na stolicę Iranu Teheran zginął Hanije, Izrael oficjalnie nie przyznał się do tego ataku.

Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest najbardziej napięta od miesięcy i grozi dalszą eskalacją prowadzonego na różnych frontach konfliktu Izraela z Iranem i sprzymierzonymi z nim organizacjami: palestyńskim Hamasem, libańskim Hezbollahem i jemeńskim Huti.

"Droga, którą podąża Bliski Wschód, wiedzie w stronę zwiększenia liczby konfliktów, zwiększenia przemocy, cierpienia i braku bezpieczeństwa; musimy przerwać to błędne koło, a początkiem tego jest zawieszenie broni" w Strefie Gazy - powiedział Blinken. Podkreślił, że by można to było osiągnąć, wszystkie strony muszą "powstrzymać się od eskalacyjnych działań".

USA nie ogłosiły na razie wzmocnienia swoich sił w regionie, ale już teraz w Zatoce Perskiej stacjonuje lotniskowiec USS Theodore Roosevelt wraz z towarzyszącymi mu okrętami oraz grupa desantowa z 4 tys. żołnierzy na pokładzie. We wschodniej części Morza Śródziemnego znajdują się zaś trzy amerykańskie okręty desantowe i dwa niszczyciele - przypomniał "Washington Post".

USA i Francja, które starają się mediować na Bliskim Wschodzie, wierzą, że zarówno Izrael, jak i Iran oraz Hezbollah nie są zainteresowane wybuchem pełnowymiarowej wojny. Niestety żadna ze stron nie jest też gotowa na przyjęcie ciosu ze strony wroga bez udzielenia mu proporcjonalnej odpowiedzi, przez co odwety stają się coraz silniejsze, co z kolei przybliża otwartą wojnę - napisał w czwartek dziennik "Haarec".

Najpilniejszą sprawą jest teraz wynegocjowanie zawieszenia broni w Strefie Gazy. Dla Hezbollahu jego zawarcie to nie tylko warunek zaprzestania ostrzałów północy Izraela, ale i wstępny wymóg do prowadzenia jakichkolwiek rozmów - zaznaczył izraelski dziennik. Według USA rozejm w Strefie Gazy pozwoli na szybkie osiągnięcie spokoju na granicy izraelsko-libańskiej.

Jeśli Izrael uwikła się teraz w poważną wojnę z Hezbollahem i Iranem, los zakładników będzie przesądzony, USA tym bardziej więc chcą zapobiec takiemu konfliktowi i doprowadzić umowę o zawieszeniu broni do końca - podkreślił "Haarec".

Gazeta napisała też o obawach niektórych dyplomatów, którzy ostrzegają, że wbrew zapewnieniom niektórych izraelskich polityków i wojskowych o możliwości "krótkiej i intensywnej" wojny z Hezbollahem taki konflikt w istocie ciągnąłby się miesiącami i m.in. wpłynął na jesienne wybory prezydenckie w USA.

Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)

adj/ mms/

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.