• <

Amerykański okręt zestrzelił rakiety i drony nad Morzu Czerwonym. Ich celem był prawdopodobnie Izrael

20.10.2023 12:02 Źródło: US Navy, Pentagon
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Amerykański okręt zestrzelił rakiety i drony nad Morzu Czerwonym. Ich celem był prawdopodobnie Izrael

Partnerzy portalu

US Navy

Na Morzu Czerwonym, w rejonie Zatoki Ormuz nie brakuje groźnych incydentów w związku z działalnością przemytników i piratów. Swój "wkład" w to ma również Iran, którego siły morskie dokonują prób zatrzymania tankowców, niekiedy powstrzymywanych przez okręty należące do koalicji międzynarodowej. Władze USA podały, że jeden z niszczycieli US Navy, USS Carney, przechwycił rakiety i drony, które prawdopodobnie leciały celem ataku na Izrael.

W godzinach wieczornych, 19 października br., załoga okrętu została zaalarmowana o znajdujących się w powietrzu obiektach, które zidentyfikowano jako kierowane zdalnie rakiety oraz drony., Początkowo podawano zestrzelenie trzech, acz następnego dnia tę liczbę doszacowano aż do 11, w tym ośmiu dronów. Do likwidacji celów użyto rakiet Standard Missile-2. Marynarze oraz sam okręt nie ucierpiały, nie były też celem ataku.

– Ta akcja była demonstracją zintegrowanej architektury obrony powietrznej i przeciwrakietowej, którą zbudowaliśmy na Bliskim Wschodzie i jaką jesteśmy gotowi wykorzystać, gdy tylko zajdzie taka potrzeba, aby chronić naszych partnerów i nasze interesy w tym ważnym regionie. Nie było żadnych ofiar wśród sił amerykańskich ani nic, o czym wiemy, wśród cywilów na miejscu – poinformował sekretarz prasowy Pentagonu, bryg. Gen. Pat Ryder.

Zdaniem amerykańskich władz lecące na północ pociski mogły być wymierzone w Izrael, jak wynikało z analizy trajektorii lotu. Służby zakładają, że do wystrzelenia mogło dojść w ogarniętym wojną domową Jemenie, gdzie sprzyjający Hamasowi rebelianci z ugrupowania Houthi żywią bardzo antyizraelskie stanowisko, nie kryjąc się z propalestyńskimi sympatiami. Tu należy podkreślić, że zachodnie wybrzeże Jemenu znajduje się ponad 1500 km od terytorium Izraela, co wskazuje na zasięg działania rakiet manewrujących i niebezpieczeństwo, jakie stanowią dla obrony przeciwrakietowej. W tym przypadku skuteczną formą obrony okazała się broń znajdująca się na okręcie, który również poraził cele ze znacznej odległości.

USS Carney (DDG-64) to niszczyciel rakietowy typu Arleigh Burke, z pierwszej podserii oznaczonej jako Fligh I. Działał wraz z Lotniskowcową Grupą Uderzeniową, na której czele jest lotniskowiec USS Gerald R. Ford, które zostały wysłane przez amerykańskie władze w wschodni rejon Morza Śródziemnego w związku z trwającym konfliktem. Jednostka oddzieliła się od zespołu w związku z wykonywaniem zadań w ramach zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności na morzu w regionie Bliskiego Wschodu i przemieściła się na północną część Morza Czerwonego, niedługo przed samym zdarzeniem. Wsparł działający tam międzynarodowy zespół okrętów, którego trzonem są siły US Navy, działających na rzecz międzynarodowego bezpieczeństwa żeglugi. Kilkukrotnie powstrzymywały ataki irańskich jednostek nawodnych na statki transportowe.

Z racji na znaczenie Izraela jako kluczowego sojusznika USA w regionie 10 października na ten obszar zespół złożony, oprócz wspomnianego lotniskowca, krążownika rakietowego typu Ticonderoga USS Normandy (CG-60) i niszczycieli rakietowych typu Arleigh Burke, USS Thomas Hudner (DDG-116), USS Ramage (DDG-61) i USS Roosevelt (DDG-80), a także wymieniany już USS Carney. Warto przypomnieć, że w ten obszar wysłano kolejną grupę okrętów z lotniskowcem typu Nimitz USS Dwight D. Eisenhower (CVN-69) na czele, w której skład wchodzą także krążownik typu Ticonderoga USS Philippine Sea, niszczyciele typu Arleigh Burke USS Gravely i USS Mason. Ponadto Pentagon poinformował o wysłaniu okrętów desantowych-doków typu Harpers Ferry USS Carter Hall i typu Wasp USS Bataan (LHD-5). Zespół okrętowy transportuje ponad 2000 żołnierzy piechoty morskiej, gotowych do działania w razie zwiększenia eskalacji konfliktu. Wysłanie tak potężnych sił morskich jest tu zarówno demonstracją potęgi US Navy, jak i dowodem na sojuszniczą relację z Izraelem. Sama obecność okrętów, w dodatku na wodach międzynarodowych, ma służyć zniechęceniu potencjalnego przeciwnika do walki i szukać innych sposobów rozwiązania konfliktu, w tym mediacji. Dzięki temu nie ma konieczności wysyłania sił lądowych i powietrznych, naruszających potencjalnie terytorium jednej ze stron, zachowując jednak gotowość bojową.

Trwający od 7 października br. konflikt rozpoczęty przez atak Hamasu na cele w Izraelu doprowadził do międzynarodowego tąpnięcia, gdzie wiele państw opowiada się po jednej ze stron, a podziały dotyczą także społeczeństw. W trakcie toczących się walk dochodzi do aktów okrucieństwa dokonywanych tak przez izraelskich żołnierzy, jak i palestyńskich bojowników. Walki toczą się w każdej domenie, w związku z czym działalność izraelskich portów morskich została ograniczona bądź zawieszona. Władze Izraela powołały pod broń blisko 300 000 rezerwistów i nałożyły całkowitą blokadę na Strefę Gazy, szykując się do rozwiązania konfliktu siłą. Do ataku na cele znajdujące się na terytorium wroga wykorzystano m.in. korwety typu Sa'ar 6, o czym pisaliśmy w artykule na ten temat. Są one też elementem systemu obrony przeciwrakietowej pk. "Żelazna Kopuła" (C-Dome), opracowanego przez izraelski koncern Rafael Defence Systems. W razie gdyby amerykański okręt nie zestrzelił rakiet i dronów lecących z Jemenu, byłoby to zadanie właśnie izraelskich sił obrony przeciwrakietowej.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.